poniedziałek, 16 grudnia 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Alois (One-shot)- Biała róża...+ Zapytanie

Tak wiem miała być 2 część "Lalki" lecz zacięłam się w połowie sceny erotycznej (Gomene). Lecz w zamian dam coś takiego (wybaczcie).  A zapytać chciałam czy chcielibyście coś w stylu czatu z postaciami. Wyjaśnienie: Otworze jakiś specjalny komunikator przez, który w następującej godzinie będziecie mogli pogadać ze mną (tak wiem nudy) z Alois'em, Ciel'em, Ayame itp. (Podam kto jeszcze będzie) oraz z moim...alter ego ? Tak to nazwijmy. O imieniu Yuki, (jej, jego opis dam gdzieś tam) jest to drugie "ja".
Nie przedłużając proszę o opinie co do czatu i jeszcze raz przepraszam za brak "Lalki".
Ciel: Leniwa krowa -.-
Nati-chan: COŚ POWIEDZIAŁ GNOJU ?!
~~~~

Czy wiesz czemu tak kocham białe róże..?
To znak jakiejś obietnicy ?
Czy wiesz co oznacza biała róża ?
Czystość.
Masz rację...

-Co chciałeś w tedy powiedzieć ?- Szepnął blondyn do bukietu białych róż.

Czemu się uśmiechasz ? Róża zwiędła.
No własnie...

-Co miałeś na myśli ?- Musnął delikatnie, koniuszkiem palca jeden z obeschniętych płatków.

Ah...Alois co z różą ?
Ciel... ha...czy to teraz ważne..?
Ważne ! Co z różą ?!
Zwiędła...
Ah...znowu...ciesze się...

-Czemu ? Czemu się w tedy uśmiechnąłeś ?

Kochasz mnie tak jak swoje róże ?
Gdybym darzył cię takim samym uczuciem...nigdy nie oddałbym ci jednej z nich...

-Nigdy nie dałeś mi ani jednej...

Coraz więcej więdnie...
One znikają. Bo każdy człowiek ma tylko jedną...
Ty masz ich setki...
To tylko iluzja. Kochaj mnie...

-Iluzja...
Wybiegł przed rezydencje ściskając kwiat.

Mam dość tych róż !
Więc je spal. Zniszcz. Rozerwij.
Ale...ty je...
Nienawidziłem ich od początku Trancy.

Ze łzami w oczach zaczął krzyczeć w stronę księżyca.
-Rozumiem ! Teraz rozumiem !

Płoną...
Chciałeś tego...
Tak...chciałem...
Płaczesz..?
Nie. To tylko iluzja... Nie będę płakał za iluzją...

Zapełniając otwarte płatki łzami, skulił się na spalonej ziemi.
Spojrzał na róże i drżącymi dłońmi zaczął wyrywał płatek, za płatkiem.
-To była ostatnia...

Ciel...
Teraz wiem...

Zamykając zapłakane oczy spojrzał ostatni raz na zgliszcza ogrodu.

Każdy człowiek ma tylko jedna czystość...jedną białą róże...reszta...to iluzja...

sobota, 2 listopada 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Alois (One-shot)- Lalka

*Autorka siedzi rozwalona przed laptopem. Wygląda jak podręcznikowy przykład Nicnierobusmaksimus*
Ayame: *Chrząka* Pani, nie wiem czy pamiętasz ale posiadasz bloga.
Nati-chan: Mhm. *Kiwa*
Ayame: I od dłuższego czasu nic na nim nie umieszczałaś.
Nati-chan: Nie moja wina, że ze wszystkich postaci został tylko Alois, bo reszcie zachciało się wakacji !
*Lokaj paczy na Alois'a*
Ayame: Pani, on mi zaczyna działać na nerwy -.-"
Nati-chan: A co on ci robi ?
*Alois niczym wierny piesek siedział przy Nati-chan, brak mu było jedynie uszu i merdającego ogona*
Ayame: To ja jestem wiernym psem !*Krzyczy gdzieś w górę*
*Zamknij się Ayame to ja tu jestem lektorem*
Nati-chan: Dobry Alois, grzeczny Alois* Śmieje się drapiąc blondyna za uchem*
Ayame: Pani.....*Niczym opuszczony psiak opadł na kolana*
*Na jego postać pada światło reflektora*
Ayame: A-ale to ja zawsze byłem ulubieńcem......*Teraz to jemu brak uszu i ogona*
*Czy Nati-chan zostawi Ayame ? Czy Alois go zastąpi na stanowisku pupila ?*
Ayame: TYLKO NIE TO !
*Cicho ja tu klimat robię !*
Nati-chan: Te lektor nie zapędzaj się.*Paczy gdzieś w górę*
Alois: Głaskuuuuu* Łasi się*
*Czy Ayame odejdzie w zapomnienie ? A może wy mu pomożecie ?*
Ayame: Pomocy....ja chcę z powrotem moją panią....* Wydmuchuje nos*
*A więc głosowanie ! Zostanie Alois czy Ayame ? O tym decydujecie WY ^^*
Ayame: Ja nie chcę odchodzić....
Nati-chan: .....To ja się wezmę za robotę.....
                                                                  OSTRZEŻENIE
                                                           SCENA EROTYCZNA!!!!!!!!!!!!!!!!!!
~~~~


Wybiła północ. Słońce pokornie pokłoniło się księżycowi, ustępując tym samym władzę nad nocnym niebem. Ulice były o tej porze puste, nie licząc oczywiście licznych bezdomnych śpiących w ciemniejszych uliczkach, wśród pustych butelek po tanim alkoholu.
W świetle lamp jednak kroczyła postać nastolatka. Jego zmierzwione przez wiatr włosy w kolorze matowego blondu, opadały na oczy o odcieniu porannego nieba. 
-Matka mnie zabije.- Powtarzał co chwila sprawdzając godzinę w telefonie.
No tak nie będzie zbyt zadowolona z tego, że jej syn wyszedł na imprezę zarzekając się, iż wróci o 23:00 a wraca po północy "Tak, mamo na bank się nie spóźnię" powtarzał. Znów wyjął telefon z kieszeni.
0:30
-Pięknie.- Mruknął przyspieszając nieco.
Idąc skrótem, a przynajmniej tak mu się wydawało, miał wrażenie jakby COŚ go spychało w innym kierunku. Nic fizycznego, po prostu to czuł, i mimo walki w końcu się poddał.
Idąc w stronę przeciwną od domu natrafił na o dziwo otwarty sklepik.
"Sklep z magicznymi antykami"
Chłopak prychnął szczerze rozbawiony.
-Magicznymi.-Powtórzył niby zafascynowanym głosem.
COŚ jednak kazało mu tam wejść, co powiązane z jego ciekawością nie mogło za skutkować niczym innym jak wkroczeniem tam.
- Dobry wieczór ?- Powiedział powoli wchodząc do środka.
Sklep był obładowany starociami. Na półkach stały stare pozytywki na których baletnice wdzięcznie wychylały swe złote baletki, dalej wisiały stare suknie oraz cylindry i laski. Jedno z ubrań go zaciekawiło.
Jako jedno z niewielu wisiało ono na manekinie, biała jedwabna koszula, zielona kamizelka, bardzo krótkie spodenki, płaszcz w kolorze ciemnego fioletu, do tego duża czarna kokarda na szyję i czarne zakolanówki wychodzące z wysokich butów na obcasie.
-To musiała być świetna laska.- Przyznał obserwując strój.
-Szukasz czegoś młodzieńcze ?
~~
Nati-chan: HA ! I teraz sprawdzimy jak bardzo zależy wam na dalszym ciągu !
A więc Let's play a game muahahahahhahahaha
Proste, przekonajcie mnie bym napisała dalej notkę. Jeśli wam wyjdzie dalej napiszę coś pikantnego ^^
Alois: Głaaaaaaaasku
Ayame: -.-""""""""*czyt. wnerw totalny*
POWODZENIA ^^
Mam nadzieję, że ktoś się postara Q.Q

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

OGŁOSZENIA PARAFIALNE !!!!!!!!!!!

*Autorka z wielkim uśmiechem wchodzi na scenę*
Nati-chan: Bardzo mnie cieszy ilość osób tu zgromadzonych^^
* Na sali jest nieco więcej osób niż ostatnio*
Ciel:*Zza sceny* No, skoro ryczałaś i błagałaś wszystkich gdy ogłaszałaś spotkanie, to z litości przyszli.-.-
*Nati-chan już miała go opieprzyć, lecz wyręczył ją Ayame waląc(bez skojarzeń xD) Ciela zrolowaną gazetą w łeb*>.>
Nati-chan: Dziękuję Ayame^^
Ayame:*Kiwnął posłusznie głową z uśmiechem*
Nati-chan:*Odchrząkuję i wyciąga kartkę* Pierwsza sprawa. Od dziś na tym blogu nie będą umieszczane jedynie one-shoty z anime, ale również dłuższe opowiadania*Ścisza głos* jak mi się zachce oczywiście.
Druga sprawa, nie będą w nich umieszczane jedynie postacie z anime, ale także postacie wymyślone przeze mnie.
*Z niewiadomych powodów Ayame przełknął nerwowo ślinę*
Trzecia sprawa. Myślę nad zmianą mojej nazwy z Nati-chan na, Abeyance.
Chcę również powiadomić, że chętnie przyjmę wasze propozycje co do dłuższych opowiadań.
Np. czy lubicie o wampirach, aniołach, elfach, smokach, demonach, a nawet syrenach bo i takie mogę napisać xD(mega fanka fantasy yaoi O////O) Oczywiście nie będę w pełni kierować się waszymi pomysłami, ale chętnie wykorzystam te które mi się spodobają. Dziękuję za uwagę.
*Kłania się nisko z wielkim uśmiechem*
Ciel: Ja też chcę coś powiedzieć !*Wybiegł na scenę*
Nati-chan: WOOOOOOOON !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ciel: *Zignorował ją*Nie czytajcie tego bloga ! Ona już teraz zachowuję się jak pisarka od siedmiu boleści ! Chełpi się ile to ona ma wyświetleń ! Chyba nie chcecie dalej budować jej ego prawda ?!
Nati-chan: Ja nie ma ego !*Rzuciła się w pogoni za Cielem*
*Do Ayame'go podbiega Honey i ciągnie go za nogawkę*
Honey: Ayame-chan, Nati-chan chyba trzymała siekiere.
Ayame: O.O PANI !*Pognał za nimi*
*W oddali słychać agonalny krzyk bólu Ciela*
Alois: Zabiła go ?*Spytał zachwycony psychicznym zachowaniem autorki*
Envy: Nie zdziwiłbym się.*Prychnął cicho śmiechem*
Alois: *Z uśmiechem na twarzy* Claude !
Claude: Tak wasza wysokość ?
Alois: Zakochałem się !!!!!
*Wszyscy spojrzeli w jego stronę zszokowani*
TO BE CONTINUED...albo i nie xD

wtorek, 16 lipca 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Alois (One-shot)- Złota klatka.


Miałem sen...
Obserwowałem motyla...
Miał piękne niebieskie skrzydła...
Lecz nagle wzbił się w powietrze...
Tak bardzo chciałem polecieć za nim...

Alois od paru godzin spacerował po ogrodzie. Niespiesznie stawiał krok, za krokiem przyglądając się kwiatom wokół siebie.

Miałem sen...
Biegłem za motylem...
Nagle straciłem go z oczu...
Więc przyspieszyłem bieg...

Zatrzymał się na chwilę by spojrzeć na księżyc. Wiał delikatny wiatr który wraz z chłodem niósł ze sobą płatki białych róż. Trzymając w zaciśniętej dłoni kartkę papieru, uronił jedną samotną łzę.

Miałem sen...
Płakałem samotnie siedząc na łące...
Wokół mnie latało tysiące motyli...
Lecz nie było tam tego...
Który machając skrzydłami powiedział "żegnaj"...

Blondyn podszedł do sporej wielkości krzaka białych róż, i nie patrząc na kolce chwycił łodygę by zerwać jeden z kwiatów. Po jego dłoni powoli spłynęła stróżka krwi, a on nie zwracając na to uwagi powąchał różę.

Miałem sen...
Trzymałem w dłoniach motyla...
Choć bardzo chciał, nie mógł ode mnie uciec...
Wyrwałem jedno z jego skrzydeł...
I wsadziłem go do złotej klatki...
By już zawsze musiał przy mnie zostać...

Powoli zbliżał się do celu swojej przechadzki. W jednej dłoni ściskał kartkę, a w drugiej białą róże splamioną czerwienią. Stąpając niemalże na placach podszedł do kamiennej tablicy.

Miałem sen...
A raczej koszmar...
Płakałem nad martwym motylem...
Moja miłość była dla niego trucizną...
Ona go zabiła...
Im bardziej go kochałem...
Tym bardziej pchałem go w objęcia śmierci...

Alois położył na nagrobku różę, a kartkę podarł i pozwolił by kawałki wzleciały unoszone przez wiatr. Spojrzał na napis wyryty w płycie, lecz litery powoli rozmyły się gdy łzy zaszkliły mu oczy.
"Ciel Phantomhive
13 lat"

Ciel...
Niesamowite, że została po tobie jedynie pusta złota klatka...

czwartek, 20 czerwca 2013

Kaze To Ki No Uta: Gilbert x Serge (One-shot)- Nowa ścieżka.

*Autorka wylewa łzy litrami po obejrzeniu Kaze To Ki No Uta. Wszędzie wokół walają się chusteczki*
Ayame: Pani to twoje piąte opakowanie chusteczek*Podał nowe pudełko*
Nati-chan: *Wydmuchuje nos* T-to było p-piękne !*Ryk*
Ciel: Marze się jak małe dziecko*Prycha. Nie widział jeszcze ostatniego komentarza Kyoko*
Nati-chan: Zamilcz ! Ty serca nie masz, nie zrozumiesz !*Ociera łzy*
*Nad głową zaświeciła jej żarówka*
Nai-chan: Mam pomysł !*Przybrała dramatyczną pozę* Poświęcę im notkę !
*Usiadła przy laptopie i zaczęła szybko pisać*
(Polecam czytanie przy tej melodii KLIK)
~~~~

Nastała piękna, malownicza pora roku. Za oknem płatki śniegu tańczyły na wietrze, by w końcu opaść przykrywając tym samym drzewa, ziemię, oraz dach ekskluzywnej szkoły z internatem dla chłopców ,,Lacombrade", wraz z innymi budynkami w mieście Arles na południu Francji. Była późna pora więc wszyscy uczniowie spali już dawno w swoich pokojach, nawet opiekunowie skończyli swoje obchody po korytarzach i udali się na spoczynek. Jedynym który nie mógł spać tej nocy był Gilbert. Blondyn od kilkunastu godzin starał się zapaść w sen, lecz jego powieki za nic nie chciały się zamknąć. Leżał  więc tylko znudzony w swoim łóżku, wpatrując się w sufit.
Po jakimś  czasie spojrzał w końcu na łóżko gdzie Serge spokojnie odpoczywał w objęciach białej pościeli.
-Pst. Serge.- Blondyn podniósł się do siadu.
Ciemnowłosy jedynie mruknął coś niezrozumiałego i spał dalej.
Zielonooki postawił delikatnie swoje bose stopy na chłodnej drewnianej podłodze, i wstał. Jego drobnej budowy ciało okryte było jedynie białą koszulą nocną sięgająca mu ledwie do kolan, gdy zimne powietrze zetknęło się z jego gorącą mlecznobiałą skórą, zadrżał i objął się ramionami.
Małymi kroczkami niemal stąpając na palcach podszedł do łóżka współlokatora, i przykląkł przy nim.
-Serge.- Powiedział cicho potrząsając delikatnie jego ramieniem wystającym spod kołdry.
W końcu chłopak otworzył swoje ciemno brązowe oczy, przetarł je delikatnie prawą dłonią i spojrzał zaspany na blondyna.
-Gilbert ? Coś się stało ? Jest środek nocy.- Podniósł się do siadu, nie odwracając zmartwionego spojrzenia od chłopca.
Ten wstał znów objął się ramionami i zadrżał.
-Jest mi zimno, i nie mogę zasnąć.-Delikatnie przejechał dłonią po swojej talii, aż do biodra chcąc tym samym niby niechcący skusić drugiego.
-Weź drugi koc.- Sięgnął pod swoją poduszkę i wyciągnął spod niej brązowy miękki koc. Podał mu go.
Gilbert przyjął go, lecz i tak uparcie wpatrywał się w ciemnowłosego swym lewym okiem w odcieniu głębokiej żywej zieleni , gdyż prawe zakryte było grzywką.
-Serge...- Zaczął niewinnie.
-Słucham Gilbercie.- Buttour szykował poduszkę do ponownego zapadnięcia w sen.
-Mógłbym spać z tobą ? Tylko tę jedna noc.
Serge aż zaniemówił. Oczywiście że nie chciał się zgodzić, za dobrze znał sztuczki blondyna. Mimo iż posiadał on urodę, i wdzięk anioła, jego serce tak samo jak dusza czy ciało niejednokrotnie poznało grzech rozpusty.
-Gilbert wiesz, że...-Ale blondyn nie dał mu dokończyć zdania.
-Nic ci nie zrobię, przysięgam na Boga.- Spojrzał na niego błagalnie.
Ciemnowłosy zastanowił się przez chwilę, mocno się wahał. W końcu widząc szczerość w oczach blondyna podjął decyzje
-Skoro złożyłeś przysięgę na Pana królestwa niebieskiego, zgoda.- Brązowooki zrobił mu miejsce obok siebie.
Ten szybko skorzystał z zaproszenia i wsunął się pod rozgrzaną pierzynę.
-Dobranoc Serge.- Wyszeptał cicho i opuścił powieki.
-Dobranoc Gilbercie.- Wziął z niego przykład i szybko zasnął.
Gdy tylko ciemnowłosy pogrążył się w krainie Morfeusza, jego współlokator otworzył oczy.
-Wybacz mi mój drogi Serge.-Szepnął tak cicho , że nawet on ledwie to usłyszał.- Lecz moja dusza rozpustnika nakazuje mi zaspokoić swe pragnienia.
Powoli wyciągnął spod kołdry swą drobna dłoń i położył ja na poliku drugiego. Z policzka powędrowała przez szyję, po obojczykach, aż do guzików koszuli Buttour'a, powoli zaczął je rozpinać by nie obudzić odzianego w nią chłopca. Gdy z gracja rozpiął ostatni, zabrał się za ściąganie materiału.
W tej chwili Serge zbudził się, z początku nie docierało do niego co się dzieje, lecz gdy już całkowicie się rozbudził gwałtownie odtrącił od siebie blondyna.
-Co ty wyprawiasz ?!- Desperacko chwycił rozpiętą koszule starając się utrzymać ją na ciele.
Gilbert nie odezwał się słowem. Zamiast tego objął go delikatnie, i złożył na jego ustach namiętny pocałunek pełen pasji.
-Nie uciekaj mi Serge. Poddaj mi się.- Szepnął gdy dosłownie na sekundę rozłączył ich wargi.
Ciemnowłosy wiedział że przegrał. Wplótł więc prawą dłoń w jasne włosy Gilberta i odwzajemnił pocałunek.

Tej nocy oboje sprzeciwili się Bogu, popełniając niewybaczalny wprost grzech. Lecz, błądzenie w końcu jest rzeczą ludzką, oni po prostu zboczyli ze ścieżki Pana by przybrać drogę ku szczęściu, gdzie wiecznie śpiewają słowiki a wiosna trwa cały rok. Słyszysz je ? To one opowiadają w swych pieśniach historię miłosne ludzi którzy stąpali po tej drodze. Być może jeśli udacie się nią któregoś dnia, usłyszycie jak śpiewają o dwóch młodych chłopcach, którzy do dziś nie rozłączyli swych dłoni.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Fullmetal Alchemist: Envy x Edward (One-shot)- Pierwszy.

*Autorka pijąc już trzecią kawę czyta po raz setny komentarz Kyoko*
Nati-chan: Ayame przynieś jeszcze jedną !
Ayame: Pani nie za dużo ?Na prawdę zaczął się martwic*
Nati-chan: Liczysz mi ?! Ty serca nie masz ?!*Pada twarzą na biurko*
Ayame: Ale nikt nie ma do pani żalu za brak nowego opowiadania
Nati-chan: Za cholernie długi brak notki !*Przerzuciła się na frugo*
Ciel: *Stara się otrząsnąć po tym jak prawie został zaatakowany nożem*
Nati-chan: Zasłużyłeś wredny bachorze*Chlip*
*Obok przeszedł Envy z Fullmetal Alchemist*
Nati-chan:*Nad jej głowa zapaliła się żarówka* Mam !*Znów czyta komentarz* Envy i Edward !
Envy:*Odwraca się gwałtownie* Pogrzało cię ?!
Nati-chan: Milcz !*Piszę już tytuł*
Envy: Ja z tym knypkiem ?!*Wskazuje na Ed'a*
Ed: Kogo nazywasz knypkiem !!!!!!!!!!???????
Nati-chan: *Paczy na nich wielkimi oczami kota ze Shreka*
*Spojrzeli po sobie i westchnęli równo*
Envy i Ed: Niech ci będzie
*Uściskała ich obu i zaczęła pisać*
Envy:*Mruczy pod nosem* Podłożę ci kolejna bombę zobaczysz
Nati-chan: *Podrywa się* TO TY TO ZROBIŁEŚ !!!!!!!!!!!!!!!
Envy: Ups....*Zaczął zwiewać aż się za nim kurzyło*
*Pobiegła za nim krzycząc niecenzuralne słowa*
~~~~
 
-Ludzie są tacy żałośni.- Homunkulus po raz któryś z ogromną siłą rzucił jednym z żołnierzy o kamienną ścianę.
Gdy ciało mężczyzny zderzyło się z nią, zostawiło w niej sporej wielkości dziurę. Envy odgarnął sobie z twarzy kosmyki włosów i z dumą wymalowaną na twarzy rozejrzał się po swoim otoczeniu. Wszędzie leżały martwe ciała poległych żołnierzy, za to krew pokrywała ściany a nawet sufit skąd skapywała na podłogę, tworząc gdzie nie gdzie szkarłatne kałuże. Po dłuższej chwili po pomieszczeniu rozległ się chichot, z początku cichy, lecz z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy. W końcu Envy wybuchł psychopatycznym śmiechem.
-Bezużyteczne śmiecie !-Wykrzykiwał pomiędzy atakami śmiechu.- Nadajecie się tylko do zabawy, ale nawet w tedy szybko się psujecie !
-Jedynym śmieciem jesteś ty i twoja chora "rodzina" !- Zazdrość gwałtownie przestał się śmiać i powoli odwrócił głowę .
Za jego plecami stał nie kto inny jak Roy Mustang. Furia to za małe słowo by opisać co teraz czuł, spojrzał na wszystkich swoich martwych podwładnych, by po chwili znów przenieś wzrok na zielonowłosego. Ten zagwizdał cicho i odwrócił się przodem w jego stronę.
-Pan Mustang we własnej osobie. Co ? Znudziło się grzanie tyłka przy biurku ?- Zmierzył go z bezczelnym uśmiechem na ustach.
Mustang zacisnął lewą dłoń w pięść, a prawą ukradkiem odział w białą rękawiczkę z ornamentem płomiennego alchemika. Niczego nieświadomy Envy uśmiechnął się do niego kpiąco, brak skupienia był jego błędem. Roy pstryknął palcami przez co ciało Homunkulusa zaczęło płonąć, a z jego ust wydobył się przerażający krzyk bólu. Udało mu się jednak uskoczyć za jeden z większych głazów i wyminąć tym samym kolejny ognisty pocisk.
Rany oparzeniowe na jego ciele zasklepiły się szybko, dzięki czemu był już zdolny do walki. Zaszedł alchemika od tyłu i powalił go na ziemię.
-Tchórz ! Atakujesz od tyłu !- Roy trzymał dłoń Envy'ego która zaciskała się mocno na jego szyi.
-Ha ! Nie jestem tchórzem tylko miałem okazję, i wykorzystałem ją.
Homunkulus zmienił swą postać na ogromnego zielonego jaszczuro-podobną kreaturę, dzięki czemu mógł spokojnie unieruchomić Mustanga przednią łapą.
-To że jesteś większy.- Sapał z powodu braku powietrza.- Nie znaczy że masz większe szansę !
Już miał wykonać, atak dzięki któremu oczy zazdrości spłonęłyby lecz ktoś mu przerwał.
-Dość !
Oboje odwrócili się w stronę wrót. Stał w nich zdyszany Edward, jego czerwony płaszcz był cały poszarpany i brudny, za to jego metalowa proteza mocno uszkodzona.
-Nie wtrącaj się stalowy ! To moja walka !- Roy znów spojrzał na Jaszczura.
Erlic nadal dysząc złapał się za prawe  ramię, i skrzywił się nieznacznie choć bolało o wiele bardziej. Gdy uspokoił oddech przybrał poważną pozę i spojrzał na Envy'ego ze szczerym  współczuciem w oczach.
-No i czego się gapisz dzieciaku ?!- Krzyknął poirytowany.
-Teraz rozumiem.- Powiedział nadzwyczaj spokojnie.
-Niby co knypie ?!
-Twój grzech.-Podszedł bliżej.- Twój grzech to zazdrość. Ty...zazdrościsz nam ludziom .
Envy zaniemówił, po prosty zastygł w bezruchu wpatrując się w blondyna. Przybrał na powrót swą ludzką postać, nadal nie odrywając wzroku od chłopaka. Ten spojrzał na Mustanga.
-Pułkowniku, proszę odjeść, ja się nim zajmę.- Roy widząc minę stalowego i słysząc jego ton głosu bez słowa opuścił pole walki.
Zazdrość otrząsną się z szoku.
-Ja ? Zazdrościć wam ?- Zaśmiał się sztucznie by zatuszować łzy cisnące mu się do oczu.- Ja Envy ? Niby czego ?! We wszystkim jesteście od nas gorsi ! We wszystkim was...
-Miłość.- Przerwał mu.- Miłość, przyjaźń, troska o innych. To są rzeczy których ty nigdy nie miałeś. To są rzeczy o które jesteś zazdrosny. To jest sens twojego grzechu.
Homunkulus otworzył szeroko oczy, z których wyciekły pierwsze łzy.
-Ty...ty...- Jego ramiona się zatrzęsły, a głos zadrżał.- Jak ?- Załkał żałośnie.- JAK ?! Jak taki durny ludzki knypek jak ty to zrozumiał ?! Jak zdołałeś zrozumieć to czego inni nie mogli przez całe moje życie ?!-Padł na kolana.
Ed spokojnym krokiem podszedł do niego, i przyklęk tuż przy nim.
-Już dobrze.-Zdrową dłonią pogładził go po włosach.- już po wszystkim.
Envy nie miał już sił, by zakładać swoją codzienna maskę obłąkańca. Nie miał sił kłamać, po prostu płakał.
-Jestem żałosny.- Zacisnął dłonie w pięści.
-Nie prawda.- Uniósł delikatnie jego twarz, zmuszając tym samym by na niego spojrzał.- Łzy to rzecz ludzka .
Homunkulus przełknął głośno ślinę.
-Ja...chcę być człowiekiem, chcę zaznać tych wszystkich rzeczy których nigdy nie miałem.
Edward spojrzał w jego załzawione oczy, i  nie  mogąc się już dłużej powstrzymać pocałował go czulę. Zawarł w tym pocałunku wszystkie swoje uczucia do Homunkulusa.
Envy z początku chciał odepchnąć Erlic'ka i w tym celu położył dłoń na jego klatce piersiowej, lecz zamiast odsunąć go od siebie zacisnął kurczowo palce na jego koszulce. Sam nie wiedział czemu to zrobił, ciepło jakby uwalniające się z jego rdzenia przyprawiało go o dreszcze, oddał się chwili.
Niestety musieli przerwać czując że zaczyna brakować im powietrza.
-To właśnie jest miłość.- Wyszeptał Ed patrząc ciepło na Envy'ego.
Homunkulus przywarł do niego całym ciałem, a Edward z  uśmiechem objął go w talii.
-Powiedz to.- Wyszeptał błagalnie.
-Kocham cię Envy.
Łzy ponownie spłynęły po jego polikach, tym razem były to łzy szczęścia. Odsunął się od Edwarda, i starł je wierzchem dłoni.
-Nie mam pojęcia czym jest miłość, ale jeśli to to dziwne mrowienie i dreszcze to...-Mimo że chciał to powiedzieć słowa jakby nie przechodziły mu przez gardło. Stalowy widząc jak się męczy zmierzwił mu włosy.
-Rozumiem.-Uśmiechnął się szeroko.
-Normalnie wyrwałbym ci wnętrzności za tykanie moich włosów.
Ed gwałtownie zabrał dłoń. Chwile milczeli, by po kilku sekundach wybuchnąć gwałtownym śmiechem.
~~~~
Nai:chan: *Facepalm*
Ayame: Co się stało pani ?
*Po długich namowach poszli na kompromis i autorka zaczęła pić tylko frugo*
Nati-chan: Wyszło mi sztucznie, wymuszenie...i w ogóle żałośnie* Otwiera kolejne frugo*
Ayame: Powinna panienka się nie martwić na zapas* Wzdycha* I tak mnie panienka nie posucha prawda ?
Nati-chan:*Kiwnęła głową*
Ayame: Błagam niech ktoś panience przemówi do rozumu !
Ciel:*Czyta notkę* Jakby pisała to sześciolatka, albo małpa za banana.
Nati-chan:*Zalewa łzami biurko*
Ayame: Pomocy....
KONIEC.

wtorek, 4 czerwca 2013

Liebster Award !

Nati-chan: *Z wielkim uśmiechem czyta komentarz Kyoko-sama* Oh Cieeeeel~*Mocno przesłodzony głosik*
Ciel: Czego ?*Podchodzi niechętnie*
Nati-chan: *Roluję ukradkiem gazetę* Bliżej, bliżej
Ciel: *Podejrzanie obserwuję autorkę ale podchodzi*
Nati-chan: *Mocno rąbnęła go w głowę* A masz bezczelny ty !
Ciel: Co to miało być ?!
Nati-chan: *podsuwa mu monitor* I co bachorzę ?*Dumnie patrzy na komentarz*
Ciel: *prycha i odchodzi*
Nati-chan: *Wystawia za nim język*
Ayame: Twoja herbata pani* Z uśmiechem podaję Nati-chan filiżankę i całuję ją w szyję*
Nati-chan: *Rumieni się mocno* M-muszę odpowiedzieć na pytania !
Ayame: Ma panienka cały dzień*Obejmuję ją*
Nati-chan: Bezczelny lokaju tyyyy !*Rumieniec wyraźnie się powiększył*
*Dźwięk rozbitej filiżanki*
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1) Dzięki czemu/ komu zaczęłaś/ zacząłeś pisać.
Chciałam spróbować czegoś nowego. Zwykle tylko rysuję yaoi, a w głowię miałam mnóstwo scenariuszy o tej tematyce. Najwidoczniej nie wychodzi mi to tak tragicznie jak myślałam. XD

2) Czy masz swojego OC?
Tak. Właśnie tak powstał Ayame.*Uśmiecha się do lokaja*

3) Czy lubisz pisać, czy robisz to, bo tak (idiotyczne wiem, ale chodzi o to, czy robi się to z przymusu weny, czy z przymusu czyjejś osoby XD)
Wena jest okrutna. -.- Przychodzi i odchodzi, ale jak przyjdzie to muszę to przelać na papięr  .XD

4) Jaki typ anime lubisz najbardziej?
Oj dużo tego jest. Ale jeśli chodzi o gatunek to np. lubię. Yaoi, Yuri, o wampirach, demonach, horrory, dziwnie się przyznawać ale jak się trafi jakieś dobre to Harem XD. Nie ograniczam się gatunkowo.

5) Jakie ff pisze Ci się najłatwiej? ( yuri, yaoi, hentaie, ecchi, zwykłe paringi - nie trzeba wybierać jednego xD)
Łatwo pisze mi się Yaoi Yuri też, ale zawsze można spróbować z innymi co nie ? XD

6) Jakiego artystę/ zespół lubisz najbardziej?
Jestem wielką fanką Black Veil Brides, Escape the Fate i Marylina Mansona. Lecz w mym sercu jest także np. The Gazette. Ale Black Veil Brides jest raczej najbliżej mojego serducha. XD

7) Ulubiony zwierzak? (nie chodzi tylko o domowe. Równie dobrze możecie stwierdzić, że lew czy coś XD)
Uwielbiam koty, i kruki. XD

8) Która z postaci z mangi/ anime najlepiej oddaje Twoją osobowość (nie musi to być jedna. Takie miksy też są fajne xD)
Em...Siedze jak L. Wcinam jabłka jak Ryuk. Jestem bezczelna jak Ciel i Envy razem wzięci. Wybuchowa jak Edward Erlic... Jestem mutantem ;_;

9) Jakie masz inne hobby poza pisaniem?
Rysuję.

10) Czy łatwiej pisze Ci się z muzyką, czy bez niej?
Zdecydowanie z muzyką.

11) Czy na Twoje opowiadania wpływa Twój charakter/ chwilowe emocje itp. Jeśli tak, to co konkretnie?
Zwykle tak. Przykładowo gdy jestem smutna moje opowiadania też są smutne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i już. To było fajne. XD Dziękuję Kyoko-samie za nominację *Kłania się nisko* A co do pisania razem...
*Wybucha płaczem szczęścia* Pewnie że jestem zainteresowana !!!!!!!!!
Ayame: Spokojnie pani.
Nati-chan: Oj tam.
Ciel: *Patrzy na Kyoko* Jesteś pewna ? To beztalencie jest.
Nati-chan: *Mord w oczach*
KONIEC. :)

piątek, 31 maja 2013

Przeprosiny+ Prośba

*Autorka wpada jak burza do pomieszczenia wyglądającego jak plan filmowy*
Nati-chan: O matko.*Dyszy ciężko i nerwowo spogląda na zegarek* Znowu spóźniona.* Ciężko opada na krzesło reżyserskie*
*Odchrząkuje*
Nati-chan: A więc moi drodzy czytelnicy
*dźwięk świerszczy*
Nati-chan: No tak....*kropla zakłopotania spłynęła jej po skroni* Chciałabym strasznie przeprosić za brak notki.* Ktoś rzucił w nią kulka z papieru. Rozwinęła ją. Wielkimi literami było na niej napisane "LEŃ"*
Nati-chan: Nieprawda ! To nie dlatego !*Rwie kartkę* Po prostu nie mam pomysłu na paring i z jakiego anime ogólnie wziąć ten paring. A ta banda obiboków mi w ogóle nie pomaga !*Wnerwiona patrzy na postanie z różnych anime*
*Słychać płacz*
Nati-chan: Które się rozryczało ?*Rozgląda się*
*Podbiegł do niej Honey z Ouran HighSchool Host Club*
Honey: *Nadal łkając* Na mnie też jesteś zła ?
Nati-chan: *Wzdycha* Nie Honey na ciebie nie* Głaszcze blondynka po głowie* Mam za miękkie serce.
Ciel: A czemu tak właściwie to ja zawsze jestem w tych opowiadaniach ?*Widać że nie jest tym faktem zbyt zadowolony*
Nati-chan: *Zaczyna się denerwować* Bo jesteś głównym bohaterem Kuroshitsuji ! I nie pyskuj bo w następnym cię uśmiercę !
Ciel: *Mu też zaczęły puszczać nerwy* To nie znaczy że masz ze mnie robić jakiegoś uke !*Drze się na Bogu ducha winną autorkę*
Nati-chan: Ty się na mnie wydzierasz ?! Ty się na mnie wydzierasz ?!* Łapie go za ucho i prowadzi do kąta* Będziesz tu stał aż przemyślisz swoje zachowanie ! Bachorze jeden ty !*Siada z powrotem na swoim miejscu, kompletnie wyprowadzona z równowagi*
Sebastian: Pani....
Nati-chan: *Nawet nie dała mu skończyć*A spróbuj mu pomóc !
*Demon widząc pioruny ciskające z jej oczu odwrócił się i udał że nie widział całej sytuacji*
Ayame: Pani ?(Wyjaśnienie: Ayame to mój wymyślony demon-lokaj. No co ? To mój blog będę sobie zmyślać ile chcę !)
Nati-chan: Słucham cię Ayame* Ma serca w oczach*
Ayame: * uśmiechnął się* Może spytasz czytelników czego sobie życzą ?
Nati-chan: *Zgasza się* Em...jak ja mogłam na to nie wpaść* Facepalm*
Ayame: *Podając jej herbatę* To ma panienka szansę ich spytać.
Nati-chan: *Odchrząkuje*  A więc czytelnicy !
*Na sali jest zaledwie garstka osób*
Nati-chan: *Śmieję się nerwowo i drapie w tył głowy* Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście nawet raz podali mi paring i anime z którego on pochodzi. Jeśli macie jakieś życzenia walcie jak w dym*Kłania się* Z góry dzięki !
Ayame: Jestem dumny z panienki.
Nati-chan: *Rumieni się i ucieka zakłopotana* Nie umiem mówić do publiki !
Ciel: *Nadal stojąc w kącie* Też mi publika. I tak nikt tego nie czyta.
*Słychać wybuch*
Nari-chan: KTO PODŁOŻYŁ BOMBĘ W KORYTARZU ???????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
*Al z Fullmetal Alchemist patrzy w stronę czytelników*
Al: Dzieci nie róbcie tego w domu.
KONIEC. :)

piątek, 17 maja 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Alois (One-shot)- Na zawsze mój.


Ciel powoli otworzył oczy, a to co zobaczył sprawiło że serce podskoczyło mu do gardła. Jego nogi jak i ręce, były przywiązane do łóżka. Za to nad nim wisiał nikt inny jak Alois Trancy, z zadowolonym uśmiechem.
-Wreszcie się obudziłeś Ciel.
Błękitnooki syknął wściekły, i zażenowany całą sytuacją.
-Czego ode mnie chcesz Hrabio Alois'ie Trancy ?-Wy warczał przez zaciśnięte zęby.
-Czego chcę ?-Zachichotał.- Chcę ideału.- Szepnął pochylając się.
-Nie mam czegoś takiego.
Alois wybuchł typowym dla siebie dziecięcym śmiechem.
-Jeszcze nie zrozumiałeś ? Hrabio Ciel Phantomhive.- Ciemnowłosy spojrzał na niego wyczekująco.
Blondyn znów się zaśmiał lecz po chwili gwałtownie przestał. Uśmiechnął się wrednie, pochylając się jeszcze bardzie w jego stronę. Przytknął usta do jego ucha.
-Chcę ciebie Ciel.- Wyszeptał zwodniczo.
Nim błękitnooki zdążył zareagować leżał już w samej koszuli pod blondynem, który sam pozbył się ubrania. 
-I co Alois ? Będziesz mnie miał i co dalej ?- Ten zachichotał.
-Będę cię trzymał w zamknięciu już na zawsze.- Odsunął się od niego, i pogładził jego polik. Delikatnie odwiązał opaskę Ciela, i odrzucił ją na bok, przy okazji odgarniając grzywkę ciemnowłosego. Z dziwnym uwielbieniem wpatrywał się w lewe oko Hrabiego.
-Idealny błękit.-Szepnął jakby do siebie, z delikatnym uśmiechem.
Przejechał dłońmi po klatce piersiowej Ciela, po chwili wyciągnął mały zdobiony nożyk ze srebra . Przez chwilę wodził ostrzem  od szyi do pasa chłopaka, by nagle gwałtownym ruchem rozciąć nim jego koszulę.
-Idealne ciało.-Szepnął znów, i przejechał językiem po torsie Hrabiego.
Odsunął się i wysunął język, zagryzł go aż zaczęła z niego kapać krew. Czerwone krople rozbijały się o brzuch Ciela, który nawet nie drgnął czując wilgoć.
Alois gwałtownie wpił się w jego usta , a ten czując smak krwi skrzywił się i jęknął gdy Trancy wtargnął językiem do jego ust. Krew blondyna sączyła się nieustannie, mieszając tym samym ze śliną chłopców, która zabarwiła się na czerwono.
Gdy pająk oderwał się od ciemnowłosego, zlizał strużkę czerwonej posoki z jego brody. Usta obu były przepełnione krwią, lecz żaden nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Alois zaczął wodzić językiem po bladym ciele Ciela tworząc na nim tym samym rozmaite czerwone wzory. Hrabia zaciskał mocno zęby, oraz powieki czując, że gniew zaraz go rozerwie. Ponowił próbę wyrwania się.
-Czemu ?- Otworzył oczy gdy usłyszał płaczliwy, drżący głos blondyna.
Alois wisiał nad nim.
-Czemu nie mogę cię mieć !?-Łzy pająka rozbijały się o polik ciemnowłosego.-Czemu nie mogę mieć tego czego pragnę ?! Czemu ?!
-Nie można mieć wszystkiego Trancy.- Odpowiedział mu z kamiennym wyrazem twarzy.
Alois zacisnął zęby,i wbił paznokcie w pościel.
-Będę cię mieć.-Wysyczał.- Będę !
Wszedł gwałtownie w Ciela, bez żadnego przygotowania. Błękitnooki wydał z siebie wrzask przepełniony bólem, i choć starał się za wszelką cenę powstrzymać łzy wpływające mu do oczu, to jedna zdradliwa łza wymknęła się spod jego powieki.
-Nie płacz Ciel.-Alois uśmiechnął się psychopatyczne.-Teraz jesteśmy jednym. Czy to nie wspaniałe ?
Zaczął się w nim mocno poruszać. Krew która wyciekła z poranionego wejścia ciemnowłosego sprawiła że ból był lżejszy, ale i tak nie do zniesienia.
Po kilku następnych pchnięciach Alois doszedł, a Ciel stracił przytomność. Blondyn wyszedł z niego, i usiadł opierając się o nagłówek łózka. Zabrał z szafki nożyk, by rozciąć liny na nogach i rękach błękitnookiego. Delikatnie ułożył głowę nieprzytomnego Ciela na swoich kolanach.
-Mój.- Wyszeptał gładząc go po włosach.-Cały mój.-Uśmiechnął się.
Nożyk który nadal trzymał w dłoni przyłożył do szyi ciemnowłosego.
-Nie martw się Ciel.- Jego uśmiech wyraźnie się poszerzył.-Będziesz mój na zawsze ! Na wieki !
Na śnieżnobiałej pościeli pojawiła się czerwona smuga.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za wszelkie literówki itp. ale piszę to na szybko . Pozdro Nati-chan. :)

środa, 8 maja 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Sebastian (One-shot)- Przy mnie na zawsze.



Stało się. Życzenie Ciela miało się zaraz spełnić. Patrzył właśnie na ostatnią osobę zamieszaną w śmierć jego rodziców. Wiał delikatny wiatr, a oni byli na wielkiej łące na skraju lasu. Drobny chłopiec z opaską na prawym oku, a tuż przy nim jego wierny lokaj. Za to trochę dalej od nich mężczyzna, na którego twarzy malowało się przerażenie. Noc, która ich otaczała była dość chłodna, a księżyc który świecił tej nocy wyjątkowo jasno, dawał złudzenie, że oświetla tylko to miejsce, na którym zaraz miała dopełnić się zemsta. Ciel spojrzał na Sebastiana.
-Sebastian mereda !- Zerwał opaskę, a wiatr odgarnął jego włosy ukazując pentagram na prawym oku, jego twarz zmieniła wyraz na wściekłość, szczelnie pokrywającą się z nienawiścią gdy spojrzał na mężczyznę przed nim .-Zabij go !
Sługa uśmiechnął się, a jego oczy zaiskrzyły się szkarłatem. Kłaniając się wypowiedział dobrze znane chłopcu słowa...
-Yes, my lord.-Nadal się uśmiechając, podszedł do mężczyzny i złapawszy go za szyję, podniósł.
-Błagam, nie rób tego.-Dusząc się wypowiedział swoje ostatnie słowa zanim Sebastian złamał mu kark, nie zdążył nawet krzyknąć z bólu. Jego ciało zostało brutalnie rzucone na ziemię. Demon odwrócił się, i podszedł do swojego pana. Przyklęk na jedno kolano.
-Już czas paniczu.- Wstał, i delikatnie położył dłoń na jego głowie, Ciel stracił przytomność. Demon wziął go na ręce, by zaprowadzić go do miejsca w którym wszystko miało się skończyć.

Ciel obudził się, a gdy otworzył oczy dotarło do niego że znajduję się na łodzi. Spojrzał w górę, nad nim stał jego lokaj z wiosłem w dłoni.
-Dokąd płyniemy ?-Podniósł się na rękach, i dotknął swojego prawego oka. Znów przykrywała je opaska.
-Na wyspę śmierci paniczu.-Odparł spokojnie. Chłopca pierwszy raz od dawna ogarnęło uczucie strachu, i niepokoju. Już się nawet nie odzywał.

-To tutaj ?-Spytał rozglądając się po ruinie jakiegoś budynku, na środku stała kamienna ławka.
-Tak.- Jego głos jak zwykle był przepełniony spokojem, nie wyrażał żadnych zbędnych emocji.
-Dobrze więc.-Usiadł na wspomnianej wcześniej ławce, i z dumą wymalowaną na twarzy zamknął oczy.
-Boisz się paniczu ?-Podszedł do niego, i ukląkł, nie spuszczając wzroku z twarzy swego pana.
-Oczywiście że nie, wiedziałem od początku jaka jest cena.-Skłamał, bał się. Bał się śmierci która zaraz miała wyjść mu na spotkanie. Sebastian dotknął delikatnie jego polika, po czym przejechał dłonią do góry, i wsunął ją pod opaskę, dzięki czemu zgrabnym ruchem ją zdjął.
-Sebastianie...
-Tak panie ?
-Będzie bolało ?- Delikatnie uchylił powieki, by spojrzeć na lokaja.
-Tylko trochę, zamknij oczy.- Posłusznie je zamknął.
Demon oblizał usta, a jego oczy znów zmieniły kolor. Gdy już miał złożyć pocałunek śmierci na drobnych ustach chłopca, coś ukłuło go w klatce piersiowej. Otworzył szeroko oczy. To nie możliwe. Czyżby demon miał coś na wzór serca ? A nawet jeśli to, dlaczego boli go w takiej chwili ? Spojrzał na twarz Ciela, który z niepokojem czekał na Ten moment. Sebastian nie wiedział co miał zrobić, w jednej chwili wróciły do niego wszystkie wspomnienia. Gdy co rano go budził, każdą rozwiązaną sprawę, i to jak co rano, i wieczór go ubierał. Każdy cal jego młodego, drobnego ciała. Nie, nie mógł tego zrobić. Nie mógł go zabić, on...on go kochał. To co wiązało go z tym chłopcem przez tyle czasu, nie było zwykła wiernością wymuszona przez pakt .To była miłość.
-Otwórz oczy paniczu.-Jego głos był spokojny.
Ciel zamrugał kilka razy, a Sebastian znów mógł zobaczyć te piękne oczy, przepełnione niezwykłą głębia błękitu, i skalane jednocześnie pentagramem nadającym prawemu oku odcień fioletu.
-To już ? Ale ja żyję.- Stwierdził patrząc, to na swoje ręce, to na lokaja.
-Tak.- Demon tępo patrzył, na szyję chłopca.
-Dlaczego ?
-Paniczu, pozwól mi już na zawsze być przy tobie.- Objął swymi rękoma, drżące dłonie chłopca.
-Co ? O czym ty mówisz ?-Jego oczy gwałtownie się rozszerzyły.
-Chcę cię chronić panie. Już na zawsze, ponieważ zrozumiałem coś bardzo ważnego.
-Co ?
-Że cię kocham paniczu.-Ciel nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał, tak bardzo chciał do od niego usłyszeć, usłyszeć że go kocha. Uśmiechnął się szczerze a z jego oczu popłynęły łzy szczęścia. Pochylił się w stronę swojego sługi, i złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Gdy się odsunął, wstał .
-Sebastian mereda ! Masz być przy mnie już na zawsze. rozumiesz ?-Lokaj uśmiechnął się i pochylił głowę.
-Yes, my lord.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I znów zachęcam do krytyki, oceniania, oraz przepraszam za interpunkcję, literówki itp. Pragnę także podziękować Kyoko Kimyo'nie za szczerą ocenę pierwszego posta, która mi pomogła ^^.Nati-chan.

poniedziałek, 6 maja 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Alois (One-shot)- Pierwszy, ostatni pocałunek.


-Panie.- Pokojówka z beznamiętnym wyrazem twarzy patrzyła na ledwo trzymającego się na nogach blondyna. Z jego zabandażowanej razy sączyła się krew.
Dysząc ciężko powalił Hannę na ziemię.
-Zabierz...mnie...do...Ciela Phantomhive.- Słowa ledwo przechodziły mu przez gardło, a łzy które chwile później ściekały mu po twarzy nie ułatwiały mu tego.
-Zabierz...mnie...do niego.- Hanna nie zwróciła uwagi na słone krople skapujące ma jej twarz. Wstała, i pomogła swojemu umierającemu panu dojść do powozu.

Z daleka słychać było odgłosy zawzięcie toczącej się walki między demonem, a czerwonowłosym Bogiem śmierci, lecz Alois w tej chwili miał gdzieś co stanie się z jego służącą. Sam walczył teraz o każdy następny oddech, czołgając się przy tym po ziemi zostawiał za sobą krwawą ścieżkę.
Gdy udało mu się w końcu doczołgać do sporej wielkości starego drzewa, oparł się o nie, i przycisnął mocno rękę do wciąż krwawiącej rany.
-Nie, nie chcę tak umrzeć.- Wyłkał rozpaczliwe.- Nie chcę !-Zacisnął mocno zęby, próbując nie myśleć o okrutnym bólu.

Cielu Phantomhive...

Uśmiechnął się delikatnie, gdy obraz błękitnookiego pojawił się w jego umyśle.

Pokaż mi je.
Te oczy pełne nienawiści.
Te oczy o idealnym odcieniu błękitu.

-A więc to już koniec.
Blondyn podniósł głowę tak szybko jak mógł, z szokiem wyrytym na twarzy. Przed nim stał Ciel z triumfem w oczach, i kpiącym uśmiechem na ustach.

Idealny odcień błękitu...

-Chciałeś do mnie przybyć, racja ?- Podszedł do niego, i przyklęk jakieś dwa metru przed nim.

Ciel...

-Czemu ?-Jego uśmiech wyraźnie się poszerzył.- Czyżbyś chciał zrobić mi tę przyjemność, i skonać na mych oczach ?
-Ja...- Nie zdążył dokończyć, gdyż z jego ust wylała się krew powodując nagły atak kaszlu. Podjął próbę wstania, lecz mocno przecenił swoje siły, i przewrócił się tak, że jego głowa spoczęła na kolanach młodego Hrabi.
-Hmm ?- Ciel z wyższością spojrzał na pająka, którego serce z każdą sekundą zwalniało.
-Rozumiem.-Zachichotał.- Chciałeś po prostu umrzeć przy mnie, racja ?
Pająk gwałtownie otworzył oczy, i ledwo odwrócił twarz jego stronę.

Czyżbyś był pierwszą osobą, która potrafi czytać w moich oczach ?

Ciemnowłosy lewą dłonią odgarnął blond kosmyki z twarzy Aloisa, przy okazji rozmazując krew na jego poliku. Przed oczami Tran'ciego mignął rodowy pierścień Ciela. Uśmiechnął się w swój dziecięcy sposób.
-Kocham cię. Cielu Phantomhive.- Powiedział typowym dla siebie niskim głosem .
Po tych słowach Ciel prychnął, lecz nie było w tym krzty pogardy czy kpiny.
-Wiem.- Jego oczy przybrały łagodny wyraz, a uśmiech  stał się ciepły. Był w tej chwili tak podobny do swojej matki.
Alois zaśmiał się, co przerwał mu gwałtowny nawrót kaszlu, tym razem o wiele silniejszy.
-Żegnaj. Hrabio Aloisie Trancy.
Te słowa pająk usłyszał już jak przez mgłę, wszystko się oddaliło, kaszel ustał, a on sam powoli zamknął oczy nawet uśmiech zszedł z jego twarzy. Dłoń którą dotąd starał  się zmniejszyć krwawienie upadła z głuchym dźwiękiem w kałuże krwi.
Ciel delikatnie przejechał wierzchem dłoni po poliku blondyna, jego ciało powoli traciło ciepło. Pochylił się nad jego martwym ciałem, i złożył na bladych wargach pierwszy, a zarazem ostatni pocałunek.
Zdjął z jego palca pierścień, na którym rubin mienił się jakby zamknięto w nim czyjąś duszę. Schował go do kieszeni, opierając się o swoją laskę wstał, i spojrzał ostatni raz na blondyna by po chwili odejść zostawiając zakrwawione ciało Aloisa jego demonowi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chętnie przyjmę wszelką krytykę :) Piszcie czy się podoba, czy nie. Przepraszam też za interpunkcję i ewentualne literówki. Nati-chan .