wtorek, 1 września 2015

Wracam.

No to ten. Ponieważ szczęście nadal nie rozkminiło adresu do mnie pomyślałam, że pisanie jakoś mi pomorze. Więc wracam z opo.  Piszczcie jak tam początek roku, bo mój chujowy. Teraz idę do 1 klasy liceum (nie zdałam raz w gimbie więc teraz mam 17 lat i idę do 1 liceum), rozpoczęcie mieliśmy na dworze, gorąco i duszno jak w piekle. Cieszyłam się, że jednak nie ubrałam glanów jak planowałam. Co najlepsze idę do szkoły do której chodzi moja niestety była dziewczyna. Staram się jej unikać więc następne lata mojej edukacji będę odpieprzać ninje na korytarzach, żeby ograniczyć kontakt z nią do minimum. Serio już sam widok jej na apelu był bolesny i wymieniłyśmy tylko "cześć"...auć.  Cały apel przegadałam z kumpelą, moja nowa wychowawczyni podobno jest straszną suką, nie wiem jak to będzie z moją nową klasą. A jak u was? Która teraz klasa? Co w ogóle u was?

PS. Ja nie chcę końca wakacji. Nati-chan potrzebuje wsparciaaaaa.

niedziela, 11 stycznia 2015

Dziwak: Prolog

Codziennie widzę go gdy niewzruszony podąża korytarzami naszej szkoły. Nigdy na nikogo nie patrzy, nie odwraca się gdy słyszy podłe docinki skierowane w jego stronę. Wygląda jakby nie żył, jakby jedynie był...
Jestem w tej samej klasie co on, a nigdy nie słyszałem jego głosu....nikt go nie słyszał. Nigdy nic nie powiedział, nawet na lekcjach. Zwyczajnie siedzi w ławce niezauważony przez nauczycieli, którzy odczytując jego nazwisko patrzą na ostatnią ławkę i już wiedząc, iż jest obecny odhaczają go w dzienniku. Zaczynam nawet myśleć, że jest niemy.
Jedyne co o nim wiemy, to jego imię i nazwisko. Jednak nikt ich nie używa, wszyscy mówią o nim "dziwak" jakby to właśnie tak miał na imię. Nikt nie wie gdzie dokładnie mieszka, bo ilekroć ktoś go śledził w drodze ze szkoły, gubił ślad w lesie jakby się w nim rozpływał. Nikt nie wie kim są jego rodzice, i czy w ogóle ich ma bo nigdy nie stawili się w szkole, a nauczyciele o dziwo nie przejmują się tym, jakby wiedzieli czemu. Nikt nie wie jak brzmi jego głos, bo jak wspomniałem nigdy się nie odzywa. Nikt nie wie...
Zawsze bije od niego ta zimna, tajemnicza aura. Ten chłodny dystans do otaczającego go świata. Ma się wrażenie, że on jest w innym świecie, którego nikt nie widzi mimo, że jego widać. Jakby w jego wymiarze było to co w naszym, ale nie było nas. Jest tylko on, i kruk towarzyszący mu wszędzie. Tak, to kolejny powód dla którego mówią o nim dziwak. Jego kruk.
Gdy siedzimy na lekcjach ten ptak, siedzi na parapecie i patrzy na niego przez okno. Gdy wychodzi ze szkoły siada mu na ramieniu, lub lata bardzo blisko, jakby go strzegł.
Wiele razy widziałem, jak siedząc w ławce wbija wzrok w okno. Jego oczy nie są puste. Są smoliście czarne i duże, śledzące tylko tego kruka. Nie patrzy na nikogo innego, ignoruje wszystkich. Nawet gdy nie raz zdarzało się, że ktoś go pobił on z kamienną miną przyjmował wszystkie ciosy. Nie krzycząc....nie krzywiąc się...nie wołając o pomoc...
Po wszystkim wstaje, i nawet lekko się nie chwiejąc idzie dalej, jakby nie czuł bólu. Ale ten kruk...
Gdy ktoś atakuje tego chłopaka, kruk dziobie szybę, drapie ją, i przeraźliwie kracze rozrywając powietrze. Dlatego właśnie atakują go tylko w szkole. Gdy raz dorwali go po za budynkiem, kruk zaczął ich dziobać i drapać aż do krwi, puki nie uciekli.
Ten człowiek jest chodzącą tajemnicą.
Jego czarne włosy, które wiecznie w nie ładzie opadają na twarz wyglądają jakby dopiero wstał. Nie jest jakoś wielce wysoki, wręcz jest trochę poniżej średniego wzrostu. Ma chudą, delikatną posturę ciała. Czarne wielkie oczy, zdające się być bardzo głębokie, ale jednak zamknięte. Czarne cienie pod oczami. Nie nie sine, czarne jakby nie spał od miesięcy, widać je dokładnie na dosłownie białej skórze. Nigdy ani trochę nie opalonej, nawet gdy świeci słońce, i jest gorąco jak w piekle, jego skóra pozostaje śnieżno-biała. Czarne koczyki, dwie małe podkówki w dolnej wardze, jeden w brwi, i kilkanaście w uszach. Ubiera się tylko na czarno, nawet paznokcie ma w tym kolorze. Nie było mi dane widzieć go w ciuchach innego koloru, nikomu nie było. Stąd jego kolejne przezwisko, "emo".
Jest jak duch. Cały okalany czernią, prócz jego odznaczającej się białej skóry.
Porusza się po korytarzach bez pośpiechu, bez strachu. Jak robot zaprojektowany, by przejść z punktu A, do punktu B bez względu na przeszkody.
Mam wiele takich obserwacji. Nie żebym miał obsesje, czy manię na jego punkcie. Zwyczajnie jestem ciekawy...
Z nieznanych mi powodów...mam ochotę odkryć jego tajemnice...
Czemu więc tylko bezczynnie obserwuje...?
~~~~
Nati-chan: Wróciłam ! JA ŻYJĘ !!!!^^ *Skacze machając* Miałam duży zastój z opo, i natchnęło mnie do kolejnego xD Niech nowe opowiadanie będzie zadośćuczynieniem za moją nieobecność *Bije się w pierś* Moja wina, moje wina, moje bardzo wielka wina Q.Q. Ale już jestem bez paniki ^^ STĘSKNIŁAM SIĘ ZA WAMI !!!!!!!!!!!
Ciel: Ty durna, wstrętna !*Zaczyna swój wywód*
Nati-chan: Za tobą akurat nie -.-

środa, 19 listopada 2014

Zastępstwo za Nati-chan, która przeprasza za nieobecność.

 (Myślę, że ta piosenka świetnie odwzorowuję klimat Chu~)
*Cała sala pokryta jest kurzem, pajęczynami, i pochłonięta przez ciemność wydaję się opuszczona*
???: Ciemno jak skurczysyn...*Głos uderzania o coś metalowego głową* AŁ @?%$#  NIECH MNIE #$%! *Wzdycha zrezygnowana*  Gdzie tu się włącza światło do cholery ?
*Rozbłysnęło światło, ukazujące jak bardzo zaniedbana jest sala*
???: *Przymrużyła oczy* Lepiej...* Rozgląda się* Ale brudno...*Powoli zmierza na scenę, rozglądając się dookoła smutno* Serce by jej pękło gdyby widziała to miejsce w takim stanie...*Mówi do siebie*
*Wspina się na scenę na środku, której stoi samotnie mikrofon*
???: Pusto...* Podeszła do mikrofonu* No to jedziemy...* Popukała dwa razy w mikrofon* To działa ?*Ostry dźwięk ją w tym utwierdził* Działa. *Odchrząknęła*
*Na sali było pusto, i dziwnie cicho*
???: *Przełknęła ślinę mając nadzieje, że jednak ktoś się pojawi*
Siemson....Mówcie mi Ali-chan...Jestem tymczasowym zastępstwem... *Westchnęła poirytowana samą sobą* Dobra, koniec. Powiem po prostu o co chodzi.
Nati-chan błagała mnie bym was od niej przeprosiła. Jest obecnie w kiepskim położeniu zdrowotnym, psychicznym, i zwyczajnie nie jest w stanie pisać. *Zaczerpnęła powietrza* Ale przekazała mi list dla was. Krótki bo, krótki ale tyle była w stanie napisać. Powierzyła mi również swoje zaufanie dając mi swój zeszyt z opowiadaniami. Mimo totalnego rozpiździelu, i zabiegania napisała kilka, jak i również rozpisała mi charaktery postaci, którymi się "opiekuję", ale nie obiecuje, że będę z nich korzystać gdyż to są postacie, którym ona dała drugie życie i nie mam pojęcia czy umiem pisać jak ona...*Spojrzała z uśmiechem na kartkę* Możecie nie wierzyć, ale siedząc przed kompem na serio mam tę kartki koło niego. *Zaśmiała się* Najbardziej lubię Tsubakiego, a koło Ciel'a jest napisane, że jego absolutnie nie muszę używać, a i tak większość czasu spędza w piwnicy...

*Wzruszyła ramionami wyciągając list*
Przeczytałam jednak jej poprzednie ogłoszenia i wiem z tego jak się z wami komunikowała. Myślę, że dobrze to robię...
Teraz przeczytam wam list od niej. *Odchrząknęła*
Ooooohayo !^^ 
Bardzo wam wszystkich przepraszam za nieobecność...tak jakoś wyszło. Nie martwcie się, wrócę....tak to groźba jest xD
Zostawiam was pod opieką Ali-chan, mojej przyjaciółki. Da radę, ja to wiem ! Przyjmijcie ją ciepło, bo łatwo się stresuje dziewczyna. 
Obiecuję, że jak tylko mi się wszystko poukłada to wrócę ! Tęsknie za wami !
Do zobaczenia ludziska !!!!\(^O^)/
Nati-chan.

Ali-chan: *Składa kartkę* Przysięgam, że płakała gdy prosiła mnie o zastępstwo...
*Chowa kartkę do tylnej kieszeni spodenek*
No to, ten tego...Chyba nie zawalę przepisywania z zeszytu na kompa *Zaśmiała się nerwowo* Choć znając moje zdolności to coś spieprzę...I zaraz to zrobię starając się być jak Nati-chan...
*Zamknęła oczy jakby sobie coś wyobrażała*
*Dźwięk uchylanych drzwi*
Louis: Ka-chan ?*Wszedł niepewnie do sali i zajął jedno z miejsc widząc zastępstwo*
*Do sali powoli weszła cała grupa i zajęła miejsca na zakurzonej widowni*
Ayame: Na 7 krąg piekielny, cóż za bałagan...*Rozejrzał się*
Hikaru & Kaoru: Czyli to nie koniec ?
Tsubaki: HuuUuuUuUuUuRA !^^ Będzie dobrze ! *Skacze po jednym z siedzeń*
Matt: *Uśmiechnął się chowając konsolę do kieszeni*
Hiro: *Nieśmiało, ale pomachał do Ali-chan*
Alois: *Okręcił się wokół własnej osi z uśmiechem*
Ciel: *Prychnął cicho ukrywając drobny uśmieszek*
Sebastian: *Westchnął zrezygnowany widząc bałagan*
Kuro: Żeby cholera tą świruskę. Co ona sobie myślała zostawiając to miejsce w takim stanie...*Warknął strzepując kurz z siedzeń*
Ali-chan: *Uśmiechnęła się* Więc do zobaczenia...*Ukłoniła się* NO TO BIERZEMY SIĘ ZA SPRZĄTANIE TEGO BAJZLU !!!!

~~~3 godziny potem~~
*Ali-chan ze łzami w oczach patrzyła na duże zdjęcie w ramce, postawione na biurku Nati-chan, razem z bałaganem z ołówków i innych przyborów*
*Była na nim cała grupa razem z nią i czytelnikami*
Rodzina
*Taki napis przeczytała na ramce*

sobota, 30 sierpnia 2014

Kwiat 2

Rankiem pogoda była równie piękna. Kuro obudził śpiew słowików, które siedząc na drzewie tuż przy jego oknie nuciły swoje własne melodie. Z początku promienie słońca oślepiły go, lecz po chwili przetarł delikatnie oczy wierzchem dłoni i uchylił je. Dziś wyjątkowo nie miał sił sam się podnieść z łóżka. Źle spał tej nocy, a właściwie prawie nie zmrużył oka.
Obrócił głowę w stronę okna i aż otworzył usta gdy przez otwarte na ścież jedno z nich wleciał ptak. Wyciągnął delikatnie dłoń w jego stronę a ten usiadł na słabo wyciągniętym palcu. Kuro uśmiechnął się ciepło. Drugą ręką pogładził jego głowę i skrzydła.
W tym momencie niespodziewanie do pokoju weszła Rose, by jak co dzień obudzić panicza. Tak gwałtowny i głośny dźwięk wystraszył ptaka, który wzbił się w powietrze jednak nie wyleciał na zewnątrz a jedynie zmienił miejsce, i w tej chwili siedział na lampce nocnej przy łóżku. Kuro odetchnął z ulgą.
-Panicz już wstał ?-Nie wydawało się, by była zaskoczona czy przejęta tym faktem.
Podeszła do łóżka chcąc pomóc chłopakowi wstać i ubrać się, zauważając ptaka skrzywiła się z niesmakiem.
-Wyrzucić go stąd ?- Ptak jakby zrozumiał, zatrzepotał skrzydłami, jednak nie odleciał.
-Nie, niech tu zostanie.- Odpowiedział jej od razu.
Kiwnęła posłusznie głową, choć widać było, że nie jest zadowolona z jego obecności i chętnie by go wyrzuciła z powrotem na zewnątrz. Kuro za to wyglądał na szczęśliwego z wizyty mieszkańca ogrodu.
Po wykonaniu porannych czynności, Kuro zjadł śniadanie, choć zdziwił go brak przyjaciela w jadalni.
-Pewnie jeszcze śpi.- Mruknął do siebie z zerowym zainteresowaniem.
Po posiłku tradycyjnie siedział przy oknie z książką w dłoniach, i swoim gościem na ramieniu. Ptak od czasu do czasu świergotał przy jego uchu kojąc nerwy. Uśmiechał się w tedy delikatnie i gładził ptaka po głowię.
Zastanawiał się jednak czemu nie chcę on wrócić do swych skrzydlatych przyjaciół tylko siedzi tu z nim w cichym pokoju. Spokojnie mógłby wylecieć przez któreś z okien gdyby chciał. A może nie chciał ?
W tej chwili ten ptak kogoś mu przypomniał...
-Kuro-kun !- Zwierzak ponownie się wystraszył, gdy do pokoju wpadł białowłosy, brutalnie naruszając ciszę.
-Spokojnie.- Wyszeptał Kuro uspokajając go.
-Masz słowika ?-Zaskoczony, ale i zafascynowany podszedł do przyjaciela.
-Wleciał dziś rano przez okno.- Wyjaśnił krótko, i odłożył książkę na komodę.
Podobno kwiaty uwielbiają ptasi śpiew, a jakby nie patrzeć w pokoju Kuro było kilka kwiatów i paproci. On sam z resztą przez służbę i samego siebie nazywany był kwiatem. Pięknym, kwiatem o lśniących płatkach, jednak posiadającym także ostre kolce raniące nawet najczulszy ludzki gest w obawie przez zerwaniem. Jego łodyga i tak została już naruszona przez ingerencje w jego rozwój.
Znów się zamyślił. Był ciekaw czy gdyby nie ten wózek byłby i tak kolczastą różą, czy łagodną lilią.
Westchnął przeciągle, nie miał siły na nic, i najchętniej nadal by spał. Wiedział jednak, że Tsubaki nie da mu żyć i będzie chciał coś razem zrobić. Nic nie zmienił się od czasów dzieciństwa, nic. Nadal było go pełno, był głośny, i niezbyt poważny. Kuro wprost nie mógł uwierzyć, że jeszcze nie dorósł. A może to on właśnie zbyt szybko stał się poważny ?
Jednak to nie jego wina prawda ? Gdyby nie tamten incydent nadal pewnie chciałby cieszyć się życiem. Teraz strach oplatał go za każdym razem gdy ktoś chciał, by wyszedł. Była to zwykle służba, gdyż matka zmarła a raczej została zamordowana tego samego dnia kiedy jemu odebrano władzę w nogach. Ojciec za to czuł się winny tego co się stało i, by nie musieć patrzeć na przykutego do wózka syna pogrążył się całkowicie w pracy.Kuro miał to ojcu za złe, bo okazał się zwykłym tchórzem. W dodatku tchórzem, który bał się spotkać ze swoim niepełnosprawnym synem. Po wypadku powiedział mu tylko "przepraszam synku" gdy ten był w szpitalu, potem ich kontakty ograniczały się do przywitań i pożegnań, choć i to rzadko się zdarzało.
Czuł się naprawę niepotrzebny. Dawniej był dumą rodziny, teraz każdy o nim zapomniał. Nikt nie pytał gdzie zniknął, nikt nie zwracał uwagi na jego brak.
-Kuro...- Z zadumy wyrwał go zmartwiony głos przyjaciela.
Poczuł po chwili jego dłoń na poliku.
-Nie płacz...- Tsubaki wydawał się być bardzo zmartwiony gdy patrzył w jego oczy.
Dopiero teraz Kuro zorientował się, iż z jego oczu wypływają łzy. Chciał je sam otrzeć i nawrzeszczeć na białowłosego, by go zostawił. Nic jednak nie zrobił, był naprawdę zmęczony. Spojrzał Tsubaki'emu w oczy.
-Chcę mi się spać.- Wyszeptał kładąc przyjacielowi głowę na ramieniu.
Białowłosy uśmiechnęła się łagodnie.
-Odpocznij Kuro, zasłużyłeś na to.- Wyszeptał równie cicho gładząc go po głowie.
Kuro z początku walczył z opadającymi powiekami, lecz szybko skapitulował i pogrążył się we śnie.
Tsubaki za to spojrzał na ogród z nostalgią, i westchnął cicho.
-Ponieważ jesteś jak kwiat w szklarni. Boisz się chwastów pokrywających trawę za szkłem...

Gadanie za mną przez skype ^^

Uwaga uwaga, jest pomysł rzucony przez jedno z was ^^
Otóż dzisiaj o godzinie 16:00 będziecie mogli dzwonić do mnie na skype i ze mną pogadać...wątpię by ktoś chciał....no ale skoro ktoś zaproponował no to...pomyślałam czemu nie ? A więc to jest konto specjalnie dla was nati.chan3 od 16 będę na nim dostępna dzwońcie w tedy :) Do usłyszenia !^^

środa, 23 kwietnia 2014

NASZ ASK !!! ^^+ Matt

Nati-chan: By ułatwić wam zadawanie nam pytań, postanowiłam założyć ask'a. Zasada jest prosta piszecie do kogo kierujecie pytanie np. "Do Kuro" i dalej pytanie ^^. Róbta tam co chceta hejtujcie, pytajcie...
Kuro: Wyznawajcie miłość *oczko*
Nati-chan: Ta, dokładnie -.- Przypominam również kto jest w naszej grupie.

*Louis









*Tsubaki











*Kuro







*Hiro











*Ciel







*Alois









*Ayame( UDAŁO MI SIĘ ZROBIĆ SKUBANEMU ZDJĘCIE ZARAZ PO PRZEBUDZENIU XD)

(to tylko tak wygląda, że się uśmiecha Q.Q)
(I zwykle nosi frak lokaja jak Sebek xD)




*Hikaru & Kaoru









*Sebastian











Nati-chan: Tak wiem dużo nas, ale...przygarnęłam jeszcze kogoś....*Drapu drapu w tył głowy*
Kuro: Kogo znowu ?! Już nie dość, że jest tu ta irytująca dwójka ?!*Wskazuje na H&K*
Hikaru & Kaoru: Wal się* Wystawiają języki*
Hikaru: Jesteś po prostu...
Kaoru: Najzwyczajniej zazdrosny.
Kuro: Zazdrosny ?! Niby o co klony !
*Zaczynają się kłócić*
Louis:*Podchodzi do Nati-chan* Kto zasili nasze szeregi ?
Nati-chan:* Uśmiech* Poznajcie Matt'a !


Matt: Siema *Macha trzymając papierosa w ustach*
Nati-chan: Mógłbyś w końcu rzucić...
Matt: Dobrze wiem, że lubisz we mnie tą buntowniczą naturę i uważasz, że z fajką wyglądam seksownie.* Sekszy uśmiech*
Nati-chan: *W myślach "I bez koszulki"* W-wcale nie >//////<
Matt: Oooooczywiście.
Nati-chan: Eh...*Paczy na was* Wpadajcie na ask'a...

http://ask.fm/Grupayaoi

niedziela, 20 kwietnia 2014

Kuro x Tsubaki- Kwiat.

-Paniczu Kuro, jest taki piękny dzień. Może dziś wyjdzie pan choćby do ogrodu.
Młoda pokojówka ówcześnie pukając, weszła do jednego z większych pokoi olbrzymiej rezydencji. Była osobistą pokojówką panicza Kuro, lecz jej obowiązki nie bardzo różniły się od obowiązków innych pracowników. Co rano wchodziła do pokoju chłopaka i bezskutecznie jak dotąd starała się wyciągnąć go z rezydencji.
-Nie.- Słyszała to codziennie.
Siedząc na wózku inwalidzkim tyłem do kobiety wpatrywał się w wielkie okno zajmujące całą ścianę przez, które to wpadało mnóstwo porannego, ciepłego słońca.
-Zawiozę w takim razie panicza do jadalni.- Już chciała podejść do niego, lecz zatrzymał ją gestem dłoni.
-Dziś nie jestem głodny. Możesz odejść.
Pokojówka skinęła jedynie głową kłaniając się przy tym i wyszła.
-Ponieważ jesteś jak kwiat w szklarni. Możesz obserwować świat jedynie przez szkło.- Wyszeptała sama do siebie przemierzając korytarze.
Kuro delikatnie przejechał otwartą dłonią po powierzchni okna, które wychodziło na ogród. Piękny, zadbany, obrośnięty najróżniejszymi roślinami ogród.
Westchnął ciężko, zamykając oczy i położył dłonie z powrotem na swoich bezwładnych nogach.
Jego zasmucony wzrok skierował się ponownie na ogród po, którym niegdyś swobodnie ganiał za motylami.
Tęskno mu było do czasów gdy mógł jeszcze chodzić gdzie chciał bez niczyjej pomocy.
Zanurzył się w morzu wspomnień, lecz szybko z jego zadumy wyrwał go warkot silnika.
Spojrzał zaciekawiony na podjazd, gdzie zaparkowało czarne auto.
-Eh, przyjechał...- Westchnął zmęczonym tonem.

-Jak mnie tu dawno nie było.- Chłopak o białych rozczochranych włosach, wręcz wyskoczył z auta.
Rozglądał się wokół świecącymi z przejęcia oczyma, i wielkim uśmiechem. Rezydencja latem była naprawdę piękna, wszystkie kwiaty były już rozkwitnięte i roztaczały wokoło słodki zapach. Motyle i pszczoły, latały po ogrodzie a słowiki umilały czas spędzany na słońcu swoim śpiewem.
-Witam panie...- Pokojówka która przyszła powitać chłopaka, zacięła się zakłopotana.
-Tsubaki.- Uśmiechnął się do niej, by chwilę potem ukłonić się na przywitanie.
-Dobrze panie Tsubaki...
-Wystarczy Tsubaki, naprawdę.
Kiwnęła na znak, iż rozumie i gestem dłoni zaprosiła go do budynku.
Tsubaki szedł za nią długimi korytarzami, obwieszonymi różnorodnymi obrazami, na kolumnach stały ręcznie wyrabiane wazy, a gdy dotarli do salonu w oczy rzucił mu się olbrzymi zdobiony żyrandol. Usiadł wygodnie na miękkiej sofie.
-Jeśli mogę zapytać.- Zaczęła niepewnie służąca, podając mu herbatę.- Co łączy pana z paniczem Kuro ?
Chłopak uśmiechnął się szerzej upijając mały łyk z filiżanki.
-Już mówiłem, wystarczy Tsubaki.- Odstawił filiżankę na stolik.- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi z dzieciństwa. Moment.- Sięgnął do swojego plecaka, by po chwili wyciągnąć z niego zdjęcie z dzieciństwa.- Proszę.
Dziewczyna skinęła głową i ostrożnie wzięła fotografię. Z wrażenia, aż otworzyła szerzej oczy.
Zdjęcie przedstawiało dwóch chłopców mających około 10 lat. Oboje uśmiechnięci obejmowali się, gdyż byli pewnie w trakcie zabawy. Oczy obojga przepełnione były radosnymi iskierkami dzięki, którym jeszcze bardziej błyszczały w letnim słońcu
-Panicz Kuro...taki szczęśliwy...
-Pewnie nadal taki jest.- Zaśmiał się.
Wtem drzwi do salonu otworzyły się z niewielkim skrzypnięciem, a przez nie wjechał Kuro, którego wózek prowadziła inna służka. Białowłosy mimo, iż wiedział o niepełnosprawności przyjaciela, i tak zaskoczył się widząc go. Miał poważną minę, lecz jakby zmęczone, i smutne oczy.
-Hej Kuro-kun.- Podbiegł do niego, i objął go delikatnie.- Co u ciebie ? Tak dawno się nie widzieliśmy.
Chłopak drgnął, już dawno nikt go tak nie nazwał.
-Witaj Tsubaki.- Powiedział dość słabym głosem.- Jak widzisz jest jak, jest.- Odwrócił wzrok.
Wiedział, że mówi on o swoim kalectwie, lecz z jego punktu widzenia gdyby się teraz uśmiechnął byłby tym samym człowiekiem co lata temu.
Jednak na jego twarzy nie błąkał się nawet cień uśmiechu, a oczy zdawały się być matowe. Zapamiętał go jako żywe cieszące się życiem dziecko, teraz widział, że wiele się zmieniło odkąd byli mali
-No skoro teraz mam się tobą opiekować, to może wyjdziemy na spacer ? Jest bardzo ciepło.- Zaproponował klaszcząc w dłonie.
-Panicz nie wychodzi na zewnątrz.- Odezwała się blondynka, która prowadziła wózek.
-Sam umiem mówić.- Odparł zerkając na nią.- Nie, ale chciałbym odwiedzić bibliotekę.
Tsubaki zamienił się z pokojówką miejscami, i teraz to on prowadził wózek. Doskonale pamiętał każdy zakamarek wielkiej rezydencji, gdyż gdy byli mali bawili się w chowanego w obszarze domu i ogrodu.
Powoli nie odzywając się słowem zaprowadził Kuro do domowej biblioteki.
-Którą chcesz książkę ?- Spytał się podchodząc do jednego z regałów.
-Czwartą część "Kwiatów".- Widząc, że Tsubaki krąży wzrokiem po regałach westchnął.- Biała okładka z chabrem o ile wiem.
Teraz już szukanie poszło o wiele łatwiej. Szybko znalazł poszukiwaną lekturę i podał ją przyjacielowi.
-Odłożę ją.- Powiedział mając na myśli trzecią część.
Gdy dostał ją w dłonie zauważył, że na okładce starannie namalowana jest róża. Przyglądał się jej chwilę, by zaraz potem odłożyć ją na miejsce.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy.
Kuro po przeczytaniu kilkunastu stron poprosił przyjaciela, by ten zaprowadził go jeszcze do jadalni, a po posiłku prosto do pokoju.
-Pomóc ci w czymś ?- Spytał Tsubaki gdy przekroczyli próg pokoju.
-Nie trzeba.-Odparł już samemu podjeżdżając do okna.
Do pokoju weszła pokojówka.
-Paniczu Kuro, czy chcę się panicz teraz wykąpać ?
Chłopak kiwnął głową.
-W takim razie pomogę paniczowi.- Już miała podejść, lecz zatrzymała ją dłoń Tsubaki'ego.
-Ja mu pomogę.- Uśmiechnął się miło.
-Ale...
-On mi pomoże. Możesz odejść Rose.- Powiedział lekceważąco machając dłonią.
Kobieta ukłoniła się i wyszła.
Białowłosy za to zaprowadził Kuro do łazienki i bez jakiegokolwiek skrępowania pomógł mu się rozebrać.
Drugi również nie wydawał się być zawsydzony, tyle razy kąpali się razem w dzieciństwie więc ich ciała nie wydawały się być czymś wstydliwym. Gdy był już nagi, kąpiej była już gotowa więc z ponowną pomocą zanurzył się w ciepłej wodzie.
-Umyć cię ?- Spytał drugi już sięgając po gąbkę, lecz poślizgnął się i w ciuchach runął do olbrzymiej wanny wbudowanej w podłogę.
Kuro przyłożył dłoń do czoła.
-Co za sierota, nic się nie zmieniłeś.- Mruknął.
Ten z drapiąc się w tył głowy, zachichotał.
-Masz rację.
Spojrzeli na siebie. Jak na ironię po dłuższym wpatrywaniu się nawzajem w oczy to Tsubaki speszył się i wyszedł z wody.
Śmiejąc się niemrawo pomógł mu jednak umyć plecy, po kąpieli wytrzeć ciało ręcznikiem, a gdy byli już w pokoju przebrać w piżamę.
-Możesz już odejść.- Powiedział tradycyjnie wpatrując się w okno.
-A jasne.- Odwrócił się do drzwi jednak, jeszcze spojrzał na przyjaciela.
-Mogę ci zadać pytanie ?
-Jeśli musisz.- Odpowiedział nawet nie zerkając na niego.
-Czemu nie chcesz wyjść na zewnątrz ?
Kuro drgnął jakby pomyślał o czymś niezbyt przyjemnym i spojrzał na niego.
-Po prostu nie chcę. Wyjdź, jestem zmęczony.
Tsubaki widział doskonale, że zdenerwował go tym pytaniem więc wyszedł mówiąc jeszcze "dobranoc"
Drugi za to zamknął oczy, a gdy ponownie je otworzył można by rzec, że miał łzy w oczach.
Ostrożnie przyłożył drżącą dłoń do szkła i pochylając głowę, wyszeptał łamiącym się głosem.
-Ponieważ jestem jak kwiat w szklarni. Nie przetrwam za długo na zewnątrz...Zostanę tutaj na zawsze...
Na czerwonym, aksamitnym dywanie pojawiły się mokre plamy...

~~~~
Nati-chan: Jak myślicie kontynuować to, czy zostawić ?*Drapię się w tył głowy* Sama nie wiem...