niedziela, 23 lutego 2014

Zamknięty świat- Prolog

Gdy byliśmy dziećmi, było łatwiej.

Ciężko jest się odnaleźć w świecie pięcioletniemu dziecku, wbrew pozorom nie wszystkie są akceptowane w większym gronie. Najgorzej mają ci, którzy są "dziwni: , "nietypowi" jeśli masz np. rude włosy. Dzieci nie obchodzi to, że rudy nie jest tak naprawdę jakimś przeklętym kolorem włosów. Jedyną opoką w takim przypadku jest zwykle ktoś kto zna cię od zawsze, a szczególnie gdy poznał cię jeszcze w łonie matki.
Bliźniacza więź, nawet gdy dzieci nie są identyczne jest bardzo silna. Rodzeństwo bliźniacze przejawia wobec siebie o wiele większe przywiązanie niż inne więzi rodzinne, bywają przypadki gdy takowe rodzeństwo nie pokazuje zainteresowania do przyjaźni z kimś poza bezpiecznej skali ich własnego świata.
Hikaru i Kaoru, nigdy nie wpuszczali do swojego świata nikogo, był zamknięty na wszystkie spusty i otoczony murem. Nikt nie chciał nawet spróbować go naruszyć. Byli zamkniętymi w sobie, zagubionymi dziećmi, lecz nie pokazywali tego, chcąc stworzyć pozorny obraz swojej siły, chłodu, i bezinteresowności. Starali się być niewidzialni. Dla nich wszystko dzieliło się na ich świat, i wszystko poza nim.
Byli szczęśliwi wiedząc, że gdy są razem nie może ich spotkać nic złego, a wszelkie obelgi z zewnątrz nie ranią ich niewinnych młodych serc. Jednak nie mogli się też pozbyć smutku, którego sami nie rozumieli.

Nadszedł jednak ten jeden letni dzień. Dzień w, którym ktoś podjął próbę wtargnięcia do ich świata, trzema niewinnymi słowami.

Pobawmy się razem.

Starali się być tacy jak zawsze, starali się wygnać intruza z ich idealnego miejsca, lecz...ten czarnowłosy chłopiec stał się w końcu jego niezbędną częścią. Z wroga, zmienił pozycję na jeden z promieni słońca.
Nie był on taranem przebijającym się przez ich mur, był osłoną go wzmacniającą, czymś co przegoniło dziwny smutek.

Gdy byliśmy dziećmi istniał dla nas tylko nasz świat, i wszystko poza nim. Ktoś jednak zdołał przejść przez jego bramy...ten ktoś był jak słońce, które przepędziło mrok smutku...chcieliśmy, by to słońce zostało z nami na zawsze...

3 komentarze:

  1. Yay!Co moje oczy widzą.Nowe opowiadanie!*piszczy jak psychopatka*
    Oj będzie co czytać.Ale i tak czekam na kolejny rozdział LALKI,nie myśl sobie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nati-chan, gdzie cie wcięło? :-( Tak długo cię już nie ma chlip *ociera łzę* wracaj do nas :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Nati gdzie jesteś T-T
      Tęsknimy za tobą i za powalonymi notkami.
      Wracaj szybko,plosie :3

      Usuń