środa, 19 listopada 2014

Zastępstwo za Nati-chan, która przeprasza za nieobecność.

 (Myślę, że ta piosenka świetnie odwzorowuję klimat Chu~)
*Cała sala pokryta jest kurzem, pajęczynami, i pochłonięta przez ciemność wydaję się opuszczona*
???: Ciemno jak skurczysyn...*Głos uderzania o coś metalowego głową* AŁ @?%$#  NIECH MNIE #$%! *Wzdycha zrezygnowana*  Gdzie tu się włącza światło do cholery ?
*Rozbłysnęło światło, ukazujące jak bardzo zaniedbana jest sala*
???: *Przymrużyła oczy* Lepiej...* Rozgląda się* Ale brudno...*Powoli zmierza na scenę, rozglądając się dookoła smutno* Serce by jej pękło gdyby widziała to miejsce w takim stanie...*Mówi do siebie*
*Wspina się na scenę na środku, której stoi samotnie mikrofon*
???: Pusto...* Podeszła do mikrofonu* No to jedziemy...* Popukała dwa razy w mikrofon* To działa ?*Ostry dźwięk ją w tym utwierdził* Działa. *Odchrząknęła*
*Na sali było pusto, i dziwnie cicho*
???: *Przełknęła ślinę mając nadzieje, że jednak ktoś się pojawi*
Siemson....Mówcie mi Ali-chan...Jestem tymczasowym zastępstwem... *Westchnęła poirytowana samą sobą* Dobra, koniec. Powiem po prostu o co chodzi.
Nati-chan błagała mnie bym was od niej przeprosiła. Jest obecnie w kiepskim położeniu zdrowotnym, psychicznym, i zwyczajnie nie jest w stanie pisać. *Zaczerpnęła powietrza* Ale przekazała mi list dla was. Krótki bo, krótki ale tyle była w stanie napisać. Powierzyła mi również swoje zaufanie dając mi swój zeszyt z opowiadaniami. Mimo totalnego rozpiździelu, i zabiegania napisała kilka, jak i również rozpisała mi charaktery postaci, którymi się "opiekuję", ale nie obiecuje, że będę z nich korzystać gdyż to są postacie, którym ona dała drugie życie i nie mam pojęcia czy umiem pisać jak ona...*Spojrzała z uśmiechem na kartkę* Możecie nie wierzyć, ale siedząc przed kompem na serio mam tę kartki koło niego. *Zaśmiała się* Najbardziej lubię Tsubakiego, a koło Ciel'a jest napisane, że jego absolutnie nie muszę używać, a i tak większość czasu spędza w piwnicy...

*Wzruszyła ramionami wyciągając list*
Przeczytałam jednak jej poprzednie ogłoszenia i wiem z tego jak się z wami komunikowała. Myślę, że dobrze to robię...
Teraz przeczytam wam list od niej. *Odchrząknęła*
Ooooohayo !^^ 
Bardzo wam wszystkich przepraszam za nieobecność...tak jakoś wyszło. Nie martwcie się, wrócę....tak to groźba jest xD
Zostawiam was pod opieką Ali-chan, mojej przyjaciółki. Da radę, ja to wiem ! Przyjmijcie ją ciepło, bo łatwo się stresuje dziewczyna. 
Obiecuję, że jak tylko mi się wszystko poukłada to wrócę ! Tęsknie za wami !
Do zobaczenia ludziska !!!!\(^O^)/
Nati-chan.

Ali-chan: *Składa kartkę* Przysięgam, że płakała gdy prosiła mnie o zastępstwo...
*Chowa kartkę do tylnej kieszeni spodenek*
No to, ten tego...Chyba nie zawalę przepisywania z zeszytu na kompa *Zaśmiała się nerwowo* Choć znając moje zdolności to coś spieprzę...I zaraz to zrobię starając się być jak Nati-chan...
*Zamknęła oczy jakby sobie coś wyobrażała*
*Dźwięk uchylanych drzwi*
Louis: Ka-chan ?*Wszedł niepewnie do sali i zajął jedno z miejsc widząc zastępstwo*
*Do sali powoli weszła cała grupa i zajęła miejsca na zakurzonej widowni*
Ayame: Na 7 krąg piekielny, cóż za bałagan...*Rozejrzał się*
Hikaru & Kaoru: Czyli to nie koniec ?
Tsubaki: HuuUuuUuUuUuRA !^^ Będzie dobrze ! *Skacze po jednym z siedzeń*
Matt: *Uśmiechnął się chowając konsolę do kieszeni*
Hiro: *Nieśmiało, ale pomachał do Ali-chan*
Alois: *Okręcił się wokół własnej osi z uśmiechem*
Ciel: *Prychnął cicho ukrywając drobny uśmieszek*
Sebastian: *Westchnął zrezygnowany widząc bałagan*
Kuro: Żeby cholera tą świruskę. Co ona sobie myślała zostawiając to miejsce w takim stanie...*Warknął strzepując kurz z siedzeń*
Ali-chan: *Uśmiechnęła się* Więc do zobaczenia...*Ukłoniła się* NO TO BIERZEMY SIĘ ZA SPRZĄTANIE TEGO BAJZLU !!!!

~~~3 godziny potem~~
*Ali-chan ze łzami w oczach patrzyła na duże zdjęcie w ramce, postawione na biurku Nati-chan, razem z bałaganem z ołówków i innych przyborów*
*Była na nim cała grupa razem z nią i czytelnikami*
Rodzina
*Taki napis przeczytała na ramce*

sobota, 30 sierpnia 2014

Kwiat 2

Rankiem pogoda była równie piękna. Kuro obudził śpiew słowików, które siedząc na drzewie tuż przy jego oknie nuciły swoje własne melodie. Z początku promienie słońca oślepiły go, lecz po chwili przetarł delikatnie oczy wierzchem dłoni i uchylił je. Dziś wyjątkowo nie miał sił sam się podnieść z łóżka. Źle spał tej nocy, a właściwie prawie nie zmrużył oka.
Obrócił głowę w stronę okna i aż otworzył usta gdy przez otwarte na ścież jedno z nich wleciał ptak. Wyciągnął delikatnie dłoń w jego stronę a ten usiadł na słabo wyciągniętym palcu. Kuro uśmiechnął się ciepło. Drugą ręką pogładził jego głowę i skrzydła.
W tym momencie niespodziewanie do pokoju weszła Rose, by jak co dzień obudzić panicza. Tak gwałtowny i głośny dźwięk wystraszył ptaka, który wzbił się w powietrze jednak nie wyleciał na zewnątrz a jedynie zmienił miejsce, i w tej chwili siedział na lampce nocnej przy łóżku. Kuro odetchnął z ulgą.
-Panicz już wstał ?-Nie wydawało się, by była zaskoczona czy przejęta tym faktem.
Podeszła do łóżka chcąc pomóc chłopakowi wstać i ubrać się, zauważając ptaka skrzywiła się z niesmakiem.
-Wyrzucić go stąd ?- Ptak jakby zrozumiał, zatrzepotał skrzydłami, jednak nie odleciał.
-Nie, niech tu zostanie.- Odpowiedział jej od razu.
Kiwnęła posłusznie głową, choć widać było, że nie jest zadowolona z jego obecności i chętnie by go wyrzuciła z powrotem na zewnątrz. Kuro za to wyglądał na szczęśliwego z wizyty mieszkańca ogrodu.
Po wykonaniu porannych czynności, Kuro zjadł śniadanie, choć zdziwił go brak przyjaciela w jadalni.
-Pewnie jeszcze śpi.- Mruknął do siebie z zerowym zainteresowaniem.
Po posiłku tradycyjnie siedział przy oknie z książką w dłoniach, i swoim gościem na ramieniu. Ptak od czasu do czasu świergotał przy jego uchu kojąc nerwy. Uśmiechał się w tedy delikatnie i gładził ptaka po głowię.
Zastanawiał się jednak czemu nie chcę on wrócić do swych skrzydlatych przyjaciół tylko siedzi tu z nim w cichym pokoju. Spokojnie mógłby wylecieć przez któreś z okien gdyby chciał. A może nie chciał ?
W tej chwili ten ptak kogoś mu przypomniał...
-Kuro-kun !- Zwierzak ponownie się wystraszył, gdy do pokoju wpadł białowłosy, brutalnie naruszając ciszę.
-Spokojnie.- Wyszeptał Kuro uspokajając go.
-Masz słowika ?-Zaskoczony, ale i zafascynowany podszedł do przyjaciela.
-Wleciał dziś rano przez okno.- Wyjaśnił krótko, i odłożył książkę na komodę.
Podobno kwiaty uwielbiają ptasi śpiew, a jakby nie patrzeć w pokoju Kuro było kilka kwiatów i paproci. On sam z resztą przez służbę i samego siebie nazywany był kwiatem. Pięknym, kwiatem o lśniących płatkach, jednak posiadającym także ostre kolce raniące nawet najczulszy ludzki gest w obawie przez zerwaniem. Jego łodyga i tak została już naruszona przez ingerencje w jego rozwój.
Znów się zamyślił. Był ciekaw czy gdyby nie ten wózek byłby i tak kolczastą różą, czy łagodną lilią.
Westchnął przeciągle, nie miał siły na nic, i najchętniej nadal by spał. Wiedział jednak, że Tsubaki nie da mu żyć i będzie chciał coś razem zrobić. Nic nie zmienił się od czasów dzieciństwa, nic. Nadal było go pełno, był głośny, i niezbyt poważny. Kuro wprost nie mógł uwierzyć, że jeszcze nie dorósł. A może to on właśnie zbyt szybko stał się poważny ?
Jednak to nie jego wina prawda ? Gdyby nie tamten incydent nadal pewnie chciałby cieszyć się życiem. Teraz strach oplatał go za każdym razem gdy ktoś chciał, by wyszedł. Była to zwykle służba, gdyż matka zmarła a raczej została zamordowana tego samego dnia kiedy jemu odebrano władzę w nogach. Ojciec za to czuł się winny tego co się stało i, by nie musieć patrzeć na przykutego do wózka syna pogrążył się całkowicie w pracy.Kuro miał to ojcu za złe, bo okazał się zwykłym tchórzem. W dodatku tchórzem, który bał się spotkać ze swoim niepełnosprawnym synem. Po wypadku powiedział mu tylko "przepraszam synku" gdy ten był w szpitalu, potem ich kontakty ograniczały się do przywitań i pożegnań, choć i to rzadko się zdarzało.
Czuł się naprawę niepotrzebny. Dawniej był dumą rodziny, teraz każdy o nim zapomniał. Nikt nie pytał gdzie zniknął, nikt nie zwracał uwagi na jego brak.
-Kuro...- Z zadumy wyrwał go zmartwiony głos przyjaciela.
Poczuł po chwili jego dłoń na poliku.
-Nie płacz...- Tsubaki wydawał się być bardzo zmartwiony gdy patrzył w jego oczy.
Dopiero teraz Kuro zorientował się, iż z jego oczu wypływają łzy. Chciał je sam otrzeć i nawrzeszczeć na białowłosego, by go zostawił. Nic jednak nie zrobił, był naprawdę zmęczony. Spojrzał Tsubaki'emu w oczy.
-Chcę mi się spać.- Wyszeptał kładąc przyjacielowi głowę na ramieniu.
Białowłosy uśmiechnęła się łagodnie.
-Odpocznij Kuro, zasłużyłeś na to.- Wyszeptał równie cicho gładząc go po głowie.
Kuro z początku walczył z opadającymi powiekami, lecz szybko skapitulował i pogrążył się we śnie.
Tsubaki za to spojrzał na ogród z nostalgią, i westchnął cicho.
-Ponieważ jesteś jak kwiat w szklarni. Boisz się chwastów pokrywających trawę za szkłem...

Gadanie za mną przez skype ^^

Uwaga uwaga, jest pomysł rzucony przez jedno z was ^^
Otóż dzisiaj o godzinie 16:00 będziecie mogli dzwonić do mnie na skype i ze mną pogadać...wątpię by ktoś chciał....no ale skoro ktoś zaproponował no to...pomyślałam czemu nie ? A więc to jest konto specjalnie dla was nati.chan3 od 16 będę na nim dostępna dzwońcie w tedy :) Do usłyszenia !^^

środa, 23 kwietnia 2014

NASZ ASK !!! ^^+ Matt

Nati-chan: By ułatwić wam zadawanie nam pytań, postanowiłam założyć ask'a. Zasada jest prosta piszecie do kogo kierujecie pytanie np. "Do Kuro" i dalej pytanie ^^. Róbta tam co chceta hejtujcie, pytajcie...
Kuro: Wyznawajcie miłość *oczko*
Nati-chan: Ta, dokładnie -.- Przypominam również kto jest w naszej grupie.

*Louis









*Tsubaki











*Kuro







*Hiro











*Ciel







*Alois









*Ayame( UDAŁO MI SIĘ ZROBIĆ SKUBANEMU ZDJĘCIE ZARAZ PO PRZEBUDZENIU XD)

(to tylko tak wygląda, że się uśmiecha Q.Q)
(I zwykle nosi frak lokaja jak Sebek xD)




*Hikaru & Kaoru









*Sebastian











Nati-chan: Tak wiem dużo nas, ale...przygarnęłam jeszcze kogoś....*Drapu drapu w tył głowy*
Kuro: Kogo znowu ?! Już nie dość, że jest tu ta irytująca dwójka ?!*Wskazuje na H&K*
Hikaru & Kaoru: Wal się* Wystawiają języki*
Hikaru: Jesteś po prostu...
Kaoru: Najzwyczajniej zazdrosny.
Kuro: Zazdrosny ?! Niby o co klony !
*Zaczynają się kłócić*
Louis:*Podchodzi do Nati-chan* Kto zasili nasze szeregi ?
Nati-chan:* Uśmiech* Poznajcie Matt'a !


Matt: Siema *Macha trzymając papierosa w ustach*
Nati-chan: Mógłbyś w końcu rzucić...
Matt: Dobrze wiem, że lubisz we mnie tą buntowniczą naturę i uważasz, że z fajką wyglądam seksownie.* Sekszy uśmiech*
Nati-chan: *W myślach "I bez koszulki"* W-wcale nie >//////<
Matt: Oooooczywiście.
Nati-chan: Eh...*Paczy na was* Wpadajcie na ask'a...

http://ask.fm/Grupayaoi

niedziela, 20 kwietnia 2014

Kuro x Tsubaki- Kwiat.

-Paniczu Kuro, jest taki piękny dzień. Może dziś wyjdzie pan choćby do ogrodu.
Młoda pokojówka ówcześnie pukając, weszła do jednego z większych pokoi olbrzymiej rezydencji. Była osobistą pokojówką panicza Kuro, lecz jej obowiązki nie bardzo różniły się od obowiązków innych pracowników. Co rano wchodziła do pokoju chłopaka i bezskutecznie jak dotąd starała się wyciągnąć go z rezydencji.
-Nie.- Słyszała to codziennie.
Siedząc na wózku inwalidzkim tyłem do kobiety wpatrywał się w wielkie okno zajmujące całą ścianę przez, które to wpadało mnóstwo porannego, ciepłego słońca.
-Zawiozę w takim razie panicza do jadalni.- Już chciała podejść do niego, lecz zatrzymał ją gestem dłoni.
-Dziś nie jestem głodny. Możesz odejść.
Pokojówka skinęła jedynie głową kłaniając się przy tym i wyszła.
-Ponieważ jesteś jak kwiat w szklarni. Możesz obserwować świat jedynie przez szkło.- Wyszeptała sama do siebie przemierzając korytarze.
Kuro delikatnie przejechał otwartą dłonią po powierzchni okna, które wychodziło na ogród. Piękny, zadbany, obrośnięty najróżniejszymi roślinami ogród.
Westchnął ciężko, zamykając oczy i położył dłonie z powrotem na swoich bezwładnych nogach.
Jego zasmucony wzrok skierował się ponownie na ogród po, którym niegdyś swobodnie ganiał za motylami.
Tęskno mu było do czasów gdy mógł jeszcze chodzić gdzie chciał bez niczyjej pomocy.
Zanurzył się w morzu wspomnień, lecz szybko z jego zadumy wyrwał go warkot silnika.
Spojrzał zaciekawiony na podjazd, gdzie zaparkowało czarne auto.
-Eh, przyjechał...- Westchnął zmęczonym tonem.

-Jak mnie tu dawno nie było.- Chłopak o białych rozczochranych włosach, wręcz wyskoczył z auta.
Rozglądał się wokół świecącymi z przejęcia oczyma, i wielkim uśmiechem. Rezydencja latem była naprawdę piękna, wszystkie kwiaty były już rozkwitnięte i roztaczały wokoło słodki zapach. Motyle i pszczoły, latały po ogrodzie a słowiki umilały czas spędzany na słońcu swoim śpiewem.
-Witam panie...- Pokojówka która przyszła powitać chłopaka, zacięła się zakłopotana.
-Tsubaki.- Uśmiechnął się do niej, by chwilę potem ukłonić się na przywitanie.
-Dobrze panie Tsubaki...
-Wystarczy Tsubaki, naprawdę.
Kiwnęła na znak, iż rozumie i gestem dłoni zaprosiła go do budynku.
Tsubaki szedł za nią długimi korytarzami, obwieszonymi różnorodnymi obrazami, na kolumnach stały ręcznie wyrabiane wazy, a gdy dotarli do salonu w oczy rzucił mu się olbrzymi zdobiony żyrandol. Usiadł wygodnie na miękkiej sofie.
-Jeśli mogę zapytać.- Zaczęła niepewnie służąca, podając mu herbatę.- Co łączy pana z paniczem Kuro ?
Chłopak uśmiechnął się szerzej upijając mały łyk z filiżanki.
-Już mówiłem, wystarczy Tsubaki.- Odstawił filiżankę na stolik.- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi z dzieciństwa. Moment.- Sięgnął do swojego plecaka, by po chwili wyciągnąć z niego zdjęcie z dzieciństwa.- Proszę.
Dziewczyna skinęła głową i ostrożnie wzięła fotografię. Z wrażenia, aż otworzyła szerzej oczy.
Zdjęcie przedstawiało dwóch chłopców mających około 10 lat. Oboje uśmiechnięci obejmowali się, gdyż byli pewnie w trakcie zabawy. Oczy obojga przepełnione były radosnymi iskierkami dzięki, którym jeszcze bardziej błyszczały w letnim słońcu
-Panicz Kuro...taki szczęśliwy...
-Pewnie nadal taki jest.- Zaśmiał się.
Wtem drzwi do salonu otworzyły się z niewielkim skrzypnięciem, a przez nie wjechał Kuro, którego wózek prowadziła inna służka. Białowłosy mimo, iż wiedział o niepełnosprawności przyjaciela, i tak zaskoczył się widząc go. Miał poważną minę, lecz jakby zmęczone, i smutne oczy.
-Hej Kuro-kun.- Podbiegł do niego, i objął go delikatnie.- Co u ciebie ? Tak dawno się nie widzieliśmy.
Chłopak drgnął, już dawno nikt go tak nie nazwał.
-Witaj Tsubaki.- Powiedział dość słabym głosem.- Jak widzisz jest jak, jest.- Odwrócił wzrok.
Wiedział, że mówi on o swoim kalectwie, lecz z jego punktu widzenia gdyby się teraz uśmiechnął byłby tym samym człowiekiem co lata temu.
Jednak na jego twarzy nie błąkał się nawet cień uśmiechu, a oczy zdawały się być matowe. Zapamiętał go jako żywe cieszące się życiem dziecko, teraz widział, że wiele się zmieniło odkąd byli mali
-No skoro teraz mam się tobą opiekować, to może wyjdziemy na spacer ? Jest bardzo ciepło.- Zaproponował klaszcząc w dłonie.
-Panicz nie wychodzi na zewnątrz.- Odezwała się blondynka, która prowadziła wózek.
-Sam umiem mówić.- Odparł zerkając na nią.- Nie, ale chciałbym odwiedzić bibliotekę.
Tsubaki zamienił się z pokojówką miejscami, i teraz to on prowadził wózek. Doskonale pamiętał każdy zakamarek wielkiej rezydencji, gdyż gdy byli mali bawili się w chowanego w obszarze domu i ogrodu.
Powoli nie odzywając się słowem zaprowadził Kuro do domowej biblioteki.
-Którą chcesz książkę ?- Spytał się podchodząc do jednego z regałów.
-Czwartą część "Kwiatów".- Widząc, że Tsubaki krąży wzrokiem po regałach westchnął.- Biała okładka z chabrem o ile wiem.
Teraz już szukanie poszło o wiele łatwiej. Szybko znalazł poszukiwaną lekturę i podał ją przyjacielowi.
-Odłożę ją.- Powiedział mając na myśli trzecią część.
Gdy dostał ją w dłonie zauważył, że na okładce starannie namalowana jest róża. Przyglądał się jej chwilę, by zaraz potem odłożyć ją na miejsce.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy.
Kuro po przeczytaniu kilkunastu stron poprosił przyjaciela, by ten zaprowadził go jeszcze do jadalni, a po posiłku prosto do pokoju.
-Pomóc ci w czymś ?- Spytał Tsubaki gdy przekroczyli próg pokoju.
-Nie trzeba.-Odparł już samemu podjeżdżając do okna.
Do pokoju weszła pokojówka.
-Paniczu Kuro, czy chcę się panicz teraz wykąpać ?
Chłopak kiwnął głową.
-W takim razie pomogę paniczowi.- Już miała podejść, lecz zatrzymała ją dłoń Tsubaki'ego.
-Ja mu pomogę.- Uśmiechnął się miło.
-Ale...
-On mi pomoże. Możesz odejść Rose.- Powiedział lekceważąco machając dłonią.
Kobieta ukłoniła się i wyszła.
Białowłosy za to zaprowadził Kuro do łazienki i bez jakiegokolwiek skrępowania pomógł mu się rozebrać.
Drugi również nie wydawał się być zawsydzony, tyle razy kąpali się razem w dzieciństwie więc ich ciała nie wydawały się być czymś wstydliwym. Gdy był już nagi, kąpiej była już gotowa więc z ponowną pomocą zanurzył się w ciepłej wodzie.
-Umyć cię ?- Spytał drugi już sięgając po gąbkę, lecz poślizgnął się i w ciuchach runął do olbrzymiej wanny wbudowanej w podłogę.
Kuro przyłożył dłoń do czoła.
-Co za sierota, nic się nie zmieniłeś.- Mruknął.
Ten z drapiąc się w tył głowy, zachichotał.
-Masz rację.
Spojrzeli na siebie. Jak na ironię po dłuższym wpatrywaniu się nawzajem w oczy to Tsubaki speszył się i wyszedł z wody.
Śmiejąc się niemrawo pomógł mu jednak umyć plecy, po kąpieli wytrzeć ciało ręcznikiem, a gdy byli już w pokoju przebrać w piżamę.
-Możesz już odejść.- Powiedział tradycyjnie wpatrując się w okno.
-A jasne.- Odwrócił się do drzwi jednak, jeszcze spojrzał na przyjaciela.
-Mogę ci zadać pytanie ?
-Jeśli musisz.- Odpowiedział nawet nie zerkając na niego.
-Czemu nie chcesz wyjść na zewnątrz ?
Kuro drgnął jakby pomyślał o czymś niezbyt przyjemnym i spojrzał na niego.
-Po prostu nie chcę. Wyjdź, jestem zmęczony.
Tsubaki widział doskonale, że zdenerwował go tym pytaniem więc wyszedł mówiąc jeszcze "dobranoc"
Drugi za to zamknął oczy, a gdy ponownie je otworzył można by rzec, że miał łzy w oczach.
Ostrożnie przyłożył drżącą dłoń do szkła i pochylając głowę, wyszeptał łamiącym się głosem.
-Ponieważ jestem jak kwiat w szklarni. Nie przetrwam za długo na zewnątrz...Zostanę tutaj na zawsze...
Na czerwonym, aksamitnym dywanie pojawiły się mokre plamy...

~~~~
Nati-chan: Jak myślicie kontynuować to, czy zostawić ?*Drapię się w tył głowy* Sama nie wiem...

czwartek, 17 kwietnia 2014

Lalka: Dzień 3

Nati-chan: Tam da da dam ! Wreszcie macie lakę ^^ Pomyślałam, że Wielkanoc idzie i się zabrałam do roboty.
Ciel: *Jakoś dziwnie mu wesoło*
Nai-chan: I jeszcze jedno info *Uśmiech* Zgadnijcie kto wrócił !^^
Alois: Ja wróciłem ! :D *Rzuca się Nati-chan na szyję*
~~~~
Nawet w śnie nie może liczyć na raj. Nic mu się nie śniło co było zapewne sprawką Ciel'a. Bolała go każda część ciała, a żebro chyba było złamane, nie wiedział jednak czy na pewno. 
Mdłości opanowały żołądek, lecz jednocześnie zabiłby na szklankę wody dla suchego i podrażnionego krzykiem gardła. Rozejrzał się wokół. Pościel była znów śnieżnobiała, a rana na jego brzuchu oczyszczona z zaschniętej krwi dzięki czemu nie wydawała się być tak paskudna. Widać było teraz jak precyzyjnie wycięty jest napis i, choć Alex go nienawidził teraz nawet jemu wydawał się on piękny. Skrzywił się próbując zignorować ból w klatce piersiowej, chciał podejść do okna.
Gdy udało mu się w końcu sam nie wiedział po jakim upływie czasu, oparł się ciężko na parapecie, i wyjrzał na ulice.
Nadal trwała noc, ulica przed jego domem była opustoszała, a w sąsiednich domach nie paliły się światła. Pewnie Ciel zadbał o to, by w koszmarze nie było żadnych bliskich mu, czy nawet znajomych osób.
To zabawne, tęsknił nawet za wrogami, i rodzicami. Przeklinał dzień w, którym wlazł do tamtego sklepu, karcił się za zabranie tej cholernej lalki. Po co mu to było ?!
-I tak w końcu znalazłbym sposób, by się na tobie zemścić Trancy.- Nie odwrócił się nawet, gdy usłyszał za sobą błękitnookiego.
Nie chciał go widzieć, był zmęczony, obolały, i zniszczony psychicznie.
-Dziś będziesz miał lżejszy dzień.- Aż podniósł głowę słysząc te słowa.- Dziś będziesz po prostu sługą.- Ciel zaśmiał się podejrzanie.- Lecz póki co zmieńmy scenerie.
Odwrócił się w jego stronę. Ciel siedział na wielkim fotelu, który wyglądał wręcz jak tron. Zmiana otoczenia przeszła tak szybko, że dopiero się zorientował, iż nie jest to jego pokój.
Znajdowali się w wielkiej rezydencji w, której panował olbrzymi przepych, lecz wszystko było tak urządzone, że i tak wyglądało to łagodnie i z kasą.
-Podejdź do mnie.- Powiedział Ciel bez gniewu, czy irytacji.
Alex posłusznie chciał podejść, lecz gdy zrobił krok w jego stronę, został zatrzymany gestem dłoni.
-Jesteś psem to chodź jak pies.- Widząc niezrozumienie w oczach chłopaka, bardziej władzo dodał.- Na kolana.
Alex westchnął jedynie i jak pies podszedł do swego pana. Został za to pochwalony, przez pogłaskanie po głowie.
-Mam coś dla ciebie.- Wyciągnął z kieszeni czarną obroże, po czym założył ją na szyję chłopaka.- Mam nadzieję, że ci się podoba.- Jego wredny uśmiech poszerzył się znacznie.
Blondyn wziął w dłoń medalik przypięty do obroży. Na złocie wyryty był zawiłym pismem, napis "Alois". Nadal męczyło go czemu tak go nazywa ? 
Długo jednak nie było mu dane nad tym myśleć. Zorientował się, że obroża pchnie czymś słodkim, co zawróciło mu w głowie. Poczuł się jakby jego ciało było przejmowane przez kogoś innego, a on stawał się jedynie obserwatorem. Miał świadomość, jednak żadnej władzy nad ciałem.
-I jak ?
Alex delikatnie wystawił język, i podniósł prawą rękę do góry jak pies. Wyglądał jak mały szczeniaczek, cieszący się na widok pana. Usiadł obok fotelu Ciel'a i z uśmiechem zaczął się ocierać o jego nogi, chcąc, by go pogłaskał.
Błękitnooki poklepał go po głowie, i wstał. 
-Idziemy.- I ruszył korytarzem, w stronę schodów.
Alex zaraz pognał za nim, na "czerech łapach" a gdy go do gonił wiernie szedł przy nodze. Ciel był zachwycony tym widokiem. Alex za to czuł się poniżony, był...psem i przez tą cholerną obrożę nie mógł tego zatrzymać.
Ciel zaprowadził go do wielkiej sypialni w, której kolor błękitu aż bił po oczach swoją obecnością.
-Leżeć.- Wskazał na wielkie łoże z baldachimem.
Posłusznie, lecz mimo woli wskoczył na łóżko i położył się na nim w kłębek jak pupil.
-Rozbierz się.- Padł kolejny rozkaz.
Hrabia rozsiadł się na fotelu umieszczonym tuż przed łóżkiem.
Blondyn zdjął od razu resztę garderoby, czyli spodnie i bokserki. Siedział teraz nagi przed swym panem, szczęśliwy na zewnątrz a spalony ze wstydu w środku. Ciel zabrał ze stolika obok kijek i rzucił go na poduszki za Alex'em.
-Przynieś.- Powiedział obserwując z uśmiechem jak drugi skoczył na poduszki i z kijkiem w zębach wrócił do niego.- Grzeczny chłopiec.- Wyszeptał mierzwiąc mu włosy w nagrodę.
Powtarzał te czynność, czasem rzucał zabawkę gdzie indziej, by urozmaicić zabawę, lecz w końcu znudziło mu się to. Spojrzał na swoją ofiarę jakby analizując jego budowę ciała i to bardzo dokładnie. Nagle podniósł głowę jakby go olśniło, i z uśmiechem pstryknął pacami. W mgnieniu oka na głowie Alex'a pojawiły się uszy.
-Teraz lepiej.- Stwierdził zakładając nogę na nogę.
Blondyn zaczął tarzać się po łóżku, skakać po nim, i bawić się wystającą z pościeli nitką, puki Ciel nie pstryknął palcami.
-Siad.- Wykonał polecenie.- Rozłóż nogi.
Co ?! Krzyknął w środku nie mogąc uwierzyć, że właśnie odsłania się przed tym psycholem.
Hrabia zdjął but i  położył stopę na członku drugiego. Powolnym spokojnym ruchem masował go, a ten pod wpływem takiego dotyku zarumienił się, i zaczął cicho pojękiwać.
Była to kolejna tortura, i jak na złość wydawała się zamkniętemu chłopakowi najgorsza. Był poniżony.
Jego ciało za to drżało, i wyginało się na wszystkie strony błagając o więcej. Jego jęki wypełniły cały pokój, a położone uszy razem z zarumienionymi policzkami, i zamglonym z przyjemności wzrokiem dawały mu uległy efekt. Jednak Cie nagle zaprzestał pieszczot, na co blondyn rozłożony na łóżku jęknął zawiedziony.
-Sam dokończ.- Zwrócił się do niego, obserwując zadowolony jak Alex chwycił dłonią swojego penisa.
PRZESTAŃ !!! PRZESTAŃ DO CHOLERY !!!
Jego energiczne ruchy sprawiły, że nie minął kwadrans a on już leżał ciężko dysząc. Jego brzuch splamiony był spermą, tak samo jak jego dłoń.
-Grzeczny piesek.
Ciel usiadł obok niego i pogładził go delikatnie po włosach, na co ten zaczął się do niego łasić, kładąc uszy.
Wewnątrz jednak chciało mu się płakać, i wymiotować. Dopiero teraz wiedział czym jest upokorzenie, i tortura. Tak, Ciepienia fizyczne nie umywało się do ran psychicznych jakie własnie utworzyły się w jego umyśle. Najgorsze było to, że jego ciało nie pokazywał tego w najmniejszym stopniu. 
Lizał on Hrabiego po policzkach, ocierał się proszą by go dotykać...to było dla niego ohydne.
-Nie bój się Trancy. To dopiero trzeci dzień.
Trzeci i jak na razie najgorszy.
Wiedział jednak, że będzie gorzej, po prostu to czuł.
Jego ciało za to zasnęło z głową ułożoną na kolanach swego pana...uśmiechnięte.
Cholerna obroża... 
~~~~
Nati-chan: Rozdział ten niech będzie hołdem dla chomika naszej drogiej Emiko Kamachi...
Tsubaki: Buuu *Prawie płaczę*
Louis: *Podchodzi do Emiko z herbatą* Wszystko dobrze ?
Tsubaki: *Już rycząc przytula Emiko*
Kuro: Te to tylko...
Nati-chan:* Wali go z łokcia w żebro*
Kuro: Ał !* Rozmasowuję*
*Mord w oczach na Nati-chan* Znaczy przykro mi...
Hiro: Ano...Eto....*Kładzie dłoń na ramieniu Emiko*
Hikaru & Kaoru: Możemy ci kupić nowego chomika.
Ayame: *Do Emiko* Może ciasta ?
Alois: Albo słodycze ?
Ciel: Kretyni -.-
Nati-chan: Wszyscy jesteśmy z tobą !^^

wtorek, 8 kwietnia 2014

Kuroshitsuji: Sebastian x Ciel (One-shot)- Dziecko z zagubionym uśmiechem

Nati-chan: To wcale nie jest notka, by ukryć brak "Lalki"....
Kuro: Nie w cale -.-
~~~~
Tyle lat chodziłem po tej ziemi. Stąpałem po niej gdy płonęła, gdy obrastała świeżą soczystą trawą, gdy umierała przez suszę.
Pożerałem duszę wielu ludzi, i nie ważne było kim są. Liczył się jedynie głód, wiecznie niezaspokojone pragnienie.
Uczyłem się od nich teatralnej sztuki uśmiechu, lecz i tak mój zawsze był inny. Na jego widok ludzie odczuwali niepokój, podobno odnosili wrażenie, że to kpiący uśmiech. Starałem się więc obserwować dzieci, których rozjaśnione śmiechem twarze sprawiały radość wszystkim dookoła. Zupełnie jakby roztaczały aurę dzięki, której kwiaty kwitły a słowiki natchnione jej ciepłem odzyskiwały głos po zimowym śnie.

Fascynujące.

Myślałem. Czasem żałowałem, że nie jestem jednym z tych zwykłych istot. Mogli mieć własne słońca przy sobie, i patrzeć jak owe dorasta, by wydać na świat kolejne.
Jednak ten idealny obraz utarty w moich przekonaniach został zniszczony gdy zamiast słońca spotkałem na tej ziemi księżyc.
Księżyc o zrozpaczonych błękitnych oczach, tuż za powłoką pewności siebie. Ni razu nie było mi dane ujrzeć w nim, choć jednego promyka. Było to dziecko, które w swoim krótkim żywocie zdążyło zgubić szczęście gdzieś po drodze, a raczej zmuszone było je stracić w płomieniach. 
Pierwszy raz tak rozpaczliwie pragnąłem słońca, lecz oczywiście nie okazywałem tego. Starałem się za to stworzyć dla niego słońce, zakończyć noc panującą w jego sercu, by w końcu nastał ranek. Przestałem maniakalnie myśleć o głodzie, zależało mi już jedynie na jego szczęściu.
Panie, ujrzyj wreszcie me starania, spójrz na mnie. Wychyl wzrok ponad mgłę zemsty, która zasłania ci oczy, ja tam jestem. Stoję tam, a jednak przy tobie jako iluzja słońca...
Panie, nie patrz na mnie jak na pionka w swojej grze, której finał prowadzi do zemsty. Spójrz na mnie jak niegdyś na rodziców, jak w tamtych pamiętnych czasach gdy jeszcze żyłeś otulony promieniami dnia...
Mimo, że nie znałem cię w tedy, to tęskno mi do tamtych czasów...
Nie poddam się jednak, i nie liczy się dla mnie czy poświecę serce, ciało, życie...To nie jest ważne.
Porzucę mój głód, porzucę me wcześniejsze nic nie warte pragnienia życia innych. Pragnę jedynie twego uśmiechu. Tego jednego, szczerego rozchylenia warg. 
Oddam me wieczne jestestwo za to jedno pragnienie.
"Nic mnie to nie obchodzi"
Me uszy usłyszało mnóstwo twoich kłamstw.
Tysiące desperackich kłamstw dziecka o zagubionym uśmiechu.
Jesteś tylko bezbronnym chłopczykiem.
I wiem, że bez swojego sztucznego słońca uschniesz jak ziemia po której niegdyś stąpałem.
Lecz pory roku się zmieniają.
Dziś nastał pierwszy dzień wiosny jednak wyglądający jak wszystkie inne.
-Czas wstać paniczu...
~~~~
Nati-chan: Krótkie, ale jest ^^

czwartek, 13 marca 2014

WIELKI POWRÓT !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

*Wszędzie panuje mroooook*
Kruk: KRA !
*Mgła delikatnie się rozpływa*
Kruk: KRA !
*Słychać kroki*
*Do ciemnego pokoju weszła postać w płaszczu*
*Skrzypienie drzwi*
Nieznajomy: A więc...
*Ktoś zapalił światło*
Ciel:* Przy pstryczku* Przestaniesz się wydurniać ? -.- Nie możesz napisać "przepraszam" i zabrać się do pisania ?
*W glanach i czarnym za dużym płaszczu stoi zgaszona Nati-chan*
Nati-chan: *Mord w oczach* TY WREDNY GNOJU ZAWSZE MI MUSISZ ZEPSUĆ KLIMAT !!!!!!!!!!!! *Pognała za nim*
Kaoru: Hikaru chyba musimy się sami przedstawić...
Hikaru: No...
*Nie wiedzą co zrobić*
Hikaru & Kaoru: Jesteśmy tu nowi. Yo wszystkim ! Jesteśmy specjalnymi gośćmi powrotu i kolejnymi członkami grupy ^^ WOOHOO !! * Wielkie uśmiechy* Dodamy także, że jesteśmy ulubieńcami Nati-chan* Wredne uśmiechy*
Louis: Co ośmieliliście się powiedzieć ?* Uroczy uśmiech*
Hikaru: No to chyba logiczne nie ?* Rozkłada zadowolony ręce*
Kaoru: Jesteśmy jej nowymi ulubieńcami, idziesz w odstawkę* Wykonuje ten sam gest*
Hikaru & Kaoru: Od dziś wszyscy jesteście drugoligowcami * Rozkładają się na kanapie*
Kuro: Kogo nazywacie drugoligowcem klony !?
Louis: *Prawa brew podskoczyła mu do góry* Pójdę zrobić herbaty * Zachował miły uśmiech*
Tsubaki: Jesteście nie mili...
Hiro:...Hej...
Ayame: Nogi ze stołu niewychowane bachory * Walnął ich po łbach*
Hikaru & Kaoru: Itai ! Kogo nazywasz bachorem ?! Jesteś pewnie niewiele starszy od nas !
Ayame: Zważaj do kogo mówisz ! Kiedy wasi pradziadowie mieli być dopiero w planach, ja byłem już jednym z najstarszych i najbardziej szanowanych demonów w całym piekle !* Zaczerwieniły mu się oczy*
Hikaru & Kaoru: To idź stąd staruchu* Wyganiają gestem dłoni*
Ayame: *Już miał ich walnąć*
Hikaru & Kaoru: Nati-chan się wścieknie *Wystawiają zadowoleni języki*
Ayame: *Odchodząc nadal wściekły* Za moich czasów dzieciaki były mniej rozwydrzone *Warczy pod nosem*
Hikaru & Kaoru: *Przybijają piątkę*
Kuro: Eh, a miało nie być gorzej...
 (Wyjaśnienie: poprzedni laptop mi się sfajczył -.-) 

niedziela, 23 lutego 2014

Zamknięty świat- Prolog

Gdy byliśmy dziećmi, było łatwiej.

Ciężko jest się odnaleźć w świecie pięcioletniemu dziecku, wbrew pozorom nie wszystkie są akceptowane w większym gronie. Najgorzej mają ci, którzy są "dziwni: , "nietypowi" jeśli masz np. rude włosy. Dzieci nie obchodzi to, że rudy nie jest tak naprawdę jakimś przeklętym kolorem włosów. Jedyną opoką w takim przypadku jest zwykle ktoś kto zna cię od zawsze, a szczególnie gdy poznał cię jeszcze w łonie matki.
Bliźniacza więź, nawet gdy dzieci nie są identyczne jest bardzo silna. Rodzeństwo bliźniacze przejawia wobec siebie o wiele większe przywiązanie niż inne więzi rodzinne, bywają przypadki gdy takowe rodzeństwo nie pokazuje zainteresowania do przyjaźni z kimś poza bezpiecznej skali ich własnego świata.
Hikaru i Kaoru, nigdy nie wpuszczali do swojego świata nikogo, był zamknięty na wszystkie spusty i otoczony murem. Nikt nie chciał nawet spróbować go naruszyć. Byli zamkniętymi w sobie, zagubionymi dziećmi, lecz nie pokazywali tego, chcąc stworzyć pozorny obraz swojej siły, chłodu, i bezinteresowności. Starali się być niewidzialni. Dla nich wszystko dzieliło się na ich świat, i wszystko poza nim.
Byli szczęśliwi wiedząc, że gdy są razem nie może ich spotkać nic złego, a wszelkie obelgi z zewnątrz nie ranią ich niewinnych młodych serc. Jednak nie mogli się też pozbyć smutku, którego sami nie rozumieli.

Nadszedł jednak ten jeden letni dzień. Dzień w, którym ktoś podjął próbę wtargnięcia do ich świata, trzema niewinnymi słowami.

Pobawmy się razem.

Starali się być tacy jak zawsze, starali się wygnać intruza z ich idealnego miejsca, lecz...ten czarnowłosy chłopiec stał się w końcu jego niezbędną częścią. Z wroga, zmienił pozycję na jeden z promieni słońca.
Nie był on taranem przebijającym się przez ich mur, był osłoną go wzmacniającą, czymś co przegoniło dziwny smutek.

Gdy byliśmy dziećmi istniał dla nas tylko nasz świat, i wszystko poza nim. Ktoś jednak zdołał przejść przez jego bramy...ten ktoś był jak słońce, które przepędziło mrok smutku...chcieliśmy, by to słońce zostało z nami na zawsze...

piątek, 21 lutego 2014

Postać naszej KA-CHAN.

(Rysunek jest przerobioną wersją obrazka z grafiki, ale narysowany przeze mnie)
Louis: Zgodnie z obietnicą rysunek Ka-chan ^^ Pragnę dodać, że oczy naszej Ka-chan są bardzo trudne do odwzorowania gdyż składają się z zielonego, niebieskiego, i złotego koloru, więc następne rysunki będą przedstawiać jej czerwono-okom wersję.
Kuro: To niby ma być ona ? Odjąłeś jej kilkanaście kilo człowieku !
Tsubaki: Czy Na-chan jest goła O.O ?
Louis: Em....A skąd *Uśmiech ala "Nic się nie stało, to tylko apokalipsa"*
Hiro:...................*Burak*
Ayame: *Paczy na rysunek z nieodgadnionym wyrazem twarzy*
Louis: Jak dla mnie taka Ka-chan mogłaby z nami zostać.
Nati-chan: ......E......EE......LOUIS PO TOBIE BYM SIĘ TEGO NIE SPODZIEWAŁA !!
Kuro: Macie ode mnie fakt o NIEJ. Jej włosy są farbowane, nie ma czarnych.
Nati-chan : Zamknij się ! Ale....serio jestem grubsza....I CZEMU JESTEM NAGA !?
Louis: Nie jesteś naga, spójrz widzisz ten fioletowy pasek przy wiśni ?
Nati-chan: No...
Louis: To koszula nocna* Niewinny uśmiech*
Kuro: Chyba skąpa halka.
Nati-chan: WSZĘDZIE ZBOKI ! >//////////////////<
Tsubaki: Ej ludzie nie chcę wam przeszkadzać, ale Hiro zemdlał....
Nati-chan: O.O WODY !

~~~~
(Te dwie kropki przy ustach do nie pieprzyki tylko moje kolczyki ^^)
Em...dopiero teraz się skminiłam, że zjadłam o w "Louis" *facepalm*

środa, 19 lutego 2014

Odpowiedzi dla Alice Hinamori ^^

Nati-chan: Pytam po raz ostatni. Czyje to są kajdanki do cholery !?* Autorka trzymając wspomniany przedmiot w dłoni patrzy na zgromadzonych*
Ayame: Pani...
Nati-chan: Nie przerywaj mi !* Znów macha kajdankami*
Ayame: Ale...
Nati-chan: CO ?! Czemu nikt mnie nie ostrzega kiedy wchodzimy !?* Niedbały rzut za siebie*
*Uśmiech*
Chwila...co to jest ?* Wyciąga zza kanapy czarną bieliznę z czerwoną koronką* ŻE WHAT ?!
Który zbok ?!
Ayame: Pani my ciągle jesteśmy na wizji...
Nati-chan: *Burak* Potem sobie to ze wszystkimi wyjaśnię* Rzut za siebie*
Ekhem...A więc dostaliśmy kolejną serię pytań, tym razem od Alice. Nie przedłużając zacznijmy !^^
A właśnie dla tych, którzy nie zrozumieli dat urodzin chłopaków, wyjaśnienie będzie na samym dole.
*Podaję kartkę Tsubaki'emu*
Tsubaki: YEY ^^ *Czyta z uśmiechem* Czy jest ktoś kogo nie lubię ?* Zastanówka* Jak  mówiłem wcześniej Ciel źle działa na Na-chan więc...
Nati-chan: Nie zdra...a nie ważne...*Zrezygnowanie*
Tsubaki: *Czochru, czochru Nati-chan włosy*
Nati-chan: *Smile*
*Kuro sam sobie wziął kartkę*
Kuro: Co lubię najbardziej...ale w jakim sensie* Myśli (uwaga to przełom)* Jeśli chodzi o zajęcia to wnerwiać tę tu* Wskazuję na autorkę* Fajnie się denerwuje.
Nati-chan: *Puściła tę uwagę mimo uszu*
Kuro: Kogo lubię najbardziej ? Z naszej ekipy ? Nikogo !*Burczy*
Nati-chan: Kuro to Tsundere * Wredny smile*
Kuro: NIE PRAWDA !*Nagły wnerw*
Nati-chan: Tak mi mów.*Macha lekceważąco ręką*
Kuro: *Prycha*  A najbardziej nie lubię JEJ gdyż myśli, że wszystko wie !* FOCH totalny*
*Siada na kanapie*
Nati-chan: *Przewrót oczami* Louis teraz ty.* Z uśmiechem podaję mu kartkę*
Louis: Arigatou* Odbiera z uśmiechem* Lubisz zwierzęta ? *Śmieje się* Oczywiście, że tak. Zwierzęta to wspaniali przyjaciele.* Czyta dalej* Co znaczy Ka-chan ?*Znów jego uśmiech się zmienił*
Nati-chan: *Buuuuurak* A spróbuj powiedzieć !
Louis: Ale nie można tego zostawiać tak bez odpowiedzi...
Nati-chan: Ale...*Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuurak*
*Zwiesiła głowę*
Louis: Kawaii *Mruga porozumiewawczo publice*
Nati-chan: *Podrywa się* Kolejne pytanie ! \(>//////<)/
Louis: Co  myślisz o Nati-chan ? *Podchodzi do autorki i zakrywa jej uszy*
Nati-chan: *Mało inteligentna mina* E ?
Louis: Myślę, że jest bardzo miłą, uroczą, śliczna, i inteligentną otaku * Zabiera ręce*
Nati-chan: *Nic nie słyszała* E ??
*Wszyscy spojrzeli na Louisa jak na wariata*
Louis: *Uśmiech*
Nati-chan: *Podejrzana mina* Ok....*Podaję kartkę trzęsącemu się Hiro* Spokojnie wcześniej poradziłeś sobie super*
Hiro: *Wdech wydech* D-dobrze. Masz wielką tremę ?* Zaprzecza niepewnie głową*
Nati-chan: Przecież tobie się nawet włosy trzęsą -.-
Hiro: No, m-może trochę* Przełyka ślinę* Jesteś nieśmiały tylko przy dużej publiczności, czy normalnie też ?* Myśli*
Nati-chan: Może ja na to odpowiem. Hiro ma coś takiego, że gdy na nim skupia się większa uwaga zaczyna się stresować.* Śmieje się* Gdybyś ty go widziała gdy chciałam go umówić z dziewczyną.
Hiro: *Burak* B-była strasznie nachalna !
Nati-chan:...Ona tylko dotknęła twojego ramienia, bo myślała, że mdlejesz...
Hiro:....
Nati-chan: *Uśmiech* Już ok, przyjmijmy, że była nachalna.
*Prostuje swoją kartkę*
Dlaczego jeszcze nie zabiłam Ciel'a ? Odpowiedź jest prosta, moja kumpela jest jego fanką. Gdybym go zabiła ona zabiłaby mnie. Po za tym gdyby nie było Ciel'a nie miałabym na kim się wyładowywać.
*Czyta*
Czy w najbliższym czasie będą one-shot'y z nowymi postaciami ?*Wyszczerz* Zdradzę, że nie tylko one-shot.
Czy Kuro denerwuje cię w podobny sposób co Ciel ? Nie. Kuro obrał zupełnie inny kierunek wnerwiania mnie, mianowicie gwiazdorzy albo...
Kuro: Zobacz Nati-chan ! Znalazłem okulary, które zakryją te czarne linie pod twoimi oczami !*Wredny smile*
Nati-chan; Albo wypomina mi mankamenty mojego wyglądu...-.-"
I...serio myślisz, że beton nie pomoże ? Niby jeszcze nie wylazł, ale jednak się boję.*So sad Nati-chan*
*Czyta*
Czy mamy rodzeństwo ? Ja mam Starszą siostrę, i starszego brata -.- Brat: 23 siostra 29...chyba....
Ayame:...kiedyś chyba miałem brata...*myśli*
Nati-chan:...chyba ?
Ayame: Musiałbym sprawdzić kroniki rodzinne...
Nati-chan: O.o Nie ważne....
Kuro:...Dla mnie ona jest jak młodsza siostra...* Czochra Nati-chan po włosach odwracając wzrok*
Nati-chan: *Smile* Mówiłam, że Tsundere.
Kuro: *PAC w głowę* Cicho !
Nai-chan; ITAAAAI !!!!* Masuję głowę*
Louis: Kuro, nie można bić kobiet.* Delikatnie przykłada lód do głowy Nati-chan*(skąd on tak szybko lód wytrzasnął ?O.o)
Kuro: Pff, to jest Nati-chan zupełnie inna kategoria płciowa.
Nati-chan: O TY CHAMIE !!!!
Louis:* Trzyma mocno* Spokojnie. Przemocą nic nie wskóracie.
Nati-chan: Pff...
Kuro: Pfffffff...*Siad na kanapie*
Nati-chan: Jakie są wasze znaki zodiaku ? Ja mam lwa ^^
Kuro: Wodnik...
Louis: Panna.
Tsubaki: Ryby !
Hiro: Koziorożec.
Ayame:.......
Nati-chan: Biedny Ayame nawet nie wie kiedy ma urodziny... Tak pro po znaki jakoś do nich nie pasują O.o
EJ MAM POMYSŁ ! ^^ Wymyślmy razem datę urodzin Ayame co wy na to ? Przesyłajcie propozycje w komentach ^^
Ayame: To miłe, ale nie trzeba...
Nati-chan: A tam marudzisz !^^
Po za tym...*Zniża ton do szeptu* Ktoś się zabujał w Ayame ? Kto jest takim masochistą ? O.o
Będę cierpliwie czekać na informację...i przyłóż lodu....
Nati-chan: No to by było na...
*Słychać kłótnię na korytarzu*
Pięknie i oczywiście ja muszę ich uspokoić -.- Eh...dokończcie za mnie pożegnanie.*Wyszła*
*Zza drzwi*
Ej spokój bo nie ręczę...*Odeszła dalej*
Wszyscy:....
Tsubaki: No więc dziś to ja powiem wam, dziękujemy za uwagę i do zobaczenia w następnych notkach ^o^*macha*
Louis: Chciałbym coś wtrącić.* Wychodzi na środek* Chcecie może dostać ode mnie rysunek przedstawiający naszą Ka-chan ? Jeśli tak piszcie, chętnie go dla was narysuję, tylko nie mówcie jej* Przykłada palec do ust i puszcza oczko*
Nati-chan: *Zza drzwi* A miałam jeszcze sprawę* Wychyla się zza drzwi* Jeśli podobają wam się takie notki typu "Nasz dzień pracy" itp. że rozmawiamy ze sobą, to może chcielibyście coś w stylu serii " Z planu naszej ekipy" czyli coś podobnego do opowiadania o naszych przygodach w domu ekipy itp.*Uśmiech* Piszcie ^^*Wraca do kłótni*
Tsubaki: Ok, wszyscy już się wypowiedzieli ?Ekstra ^^ To do zobaczenia wkrótce !
(Dziękujemy za waszą obecność ^^)
20 marca- Międzynarodowy dzień szczęścia.
14 Luty-Walentynki
21 Września-Międzynarodowy dzień pokoju.
25 Grudnia- Boże narodzenie
^^

niedziela, 16 lutego 2014

Odpowiedzi dla Emiko Kamachi ^^

*Autorka krąży po pomieszczeniu jakby czegoś szukała*
Nati-chan: Fuck gdzie ja to schowałam*Przeszukuje pułki* A to co ?* Wyciąga kajdanki obszyte czerwonym futrem*
Ayame: *Zza scenerii* Ekhem...pani...
Nati-chan: Co ?! Jesteśmy na wizji !?
*Prostuje się i wyrzuca kajdanki gdzieś za siebie*
Nati-chan: Bardzo się cieszę, że dostaliśmy pytania ^^* Wyciąga plik kartek* Dodam też, że nadal możecie zadawać pytania w komentarzach. W końcu kto pyta nie błądzi ^^ Pytania od Emiko Kamachi.
*Podaje Tsubaki'emu jego kartkę*
Tsubaki: Najpierw ja ?*Odbiera kartkę* YEY ^^ A więc, ile ma lat tak ? Mam już 17 lat ! \^o^/
*Czyta dalej*
Włosy...*Drapie się po głowie z nerwowym uśmiechem* O-oczywiście, że naturalne.
Nati-chan: Przecież jeszcze niedawno...* Zatkano jej usta dłonią* kajjbehdcbs....
Tsubaki: Kolejne pytanie !* Szybko czyta*
Czy lubię Ciel'a ? *Zastanawia się* Nie, przez niego Na-chan chodzi zdenerwowana. :/
Nati-chan: Przestań zdrabniać, zdrobnienie mojego imienia !
Tsubaki: *Chichocze*
Nati-chan: *Podaje kartkę Kuro*
Kuro:*Mruczy coś pod nosem* Czemu mam mniej pytań ?!
Nati-chan: O matko po prostu odpowiadaj !
Kuro: *Prycha* Czy oglądam jakieś anime ? Ja muszę oglądać anime. Mieszkam w domu pełnym otaku, a szczególnie z tą świruską* Wskazuje na Nati-chan*
Nati-chan: Kogo nazywasz świruską ?!* Zaciska pięści*
Kuro: Gadasz z nami ! Mało ci dowodów ?!
Nati-chan: *Zamilkła i usiadła w kącie*
Kuro: *Czyta dalej* Czy wolę słodycze czy ostre dania *Odrzuca już niepotrzebną kartkę* Słodycze, bo sam jestem słodki.
Nati-chan: *Przewrót oczami* Następna.
*Tym razem kartkę dostał Louis*
Louis: Arigatou *Odebrał ją z delikatnym uśmiechem* Czy jest coś co cię może wyprowadzić z równowagi ? *Uśmiechnął się szerzej* Nie. Nie mam powodów, by się denerwować. Bardziej uspokajam Ka-chan.*Wskazuję na Nati-chan*
Nati-chan: Miałeś mnie tak nie nazywać przy ludziach !*Rumieni się*
Tsubaki: A właśnie, miałem się zapytać co znaczy to Ka-chan.
Nati-chan: Nie interesuj się ! Następne pytanie.
Louis: *Śmieję się cicho* Jaki jest twój ulubiony kolor ?* Zastanawia się* Myślę, że błękit.
Jest ktoś, kogo bardzo lubisz ?* Uśmiech jakby mu się zmienił* Oczywiście, że jest. Nie jest jednak napisane, w jaki sposób, czy kogo więc pozostawię to w tajemnicy.* Składa kartkę*
Nati-chan: *Kręci głową* Co ja z wami mam eh...* Podaję kartkę Hiro*
Hiro: T-teraz ja tak ?* Trzęsącymi się dłońmi odbiera kartkę*
Nati-chan: *Szept* Spokojnie, będzie dobrze.
Hiro: *Przełyka ślinę* C-co robisz w wolnym czasie ?* Zastanawia się* Lubię czytać, oraz grać na pianinie. Jednak często też spaceruję.
Spotkałeś kiedyś Sebastiana ?* Odkłada kartkę* Nie miałem tej przyjemności. Właściwie odkąd tu dołączyłem to go tu nie było.
Nati-chan: *Klepie go delikatnie po plecach* No zuch chłopak. Teraz usiądź i napij się wody.
*Bierze własną kartkę*
Nawet ja ma pytania ^^* Czyta* Dlaczego tak bardzo nie lubię Ciel'a ? *Prawię rozrywa kartkę* Jest to jedyna postać, którą kochałam puki nie poznałam osobiście *Warczy* Ciągle ma jakieś, "ale" i wiecznie mnie krytykuje, bachor jeden.
Louis: *Klepie ja uspokajająco po ramieniu*
Nati-chan: *Wdech, wydech* Już jestem spokojna. *Czyta dalej*  Czy "Lalka" będzie kontynuowana ? Jak najbardziej będzie. Teraz mam delikatny zastój, ale wynagrodzę wam to, bo szykuje pewną niespodziankę. Nie chcę po prostu, by rozdziały były nudne i pisane na siłę*Uśmiecha się delikatnie* Kiedy Alois znowu się pokażę ? Oooo stęskniliście się za nim ? Alois aktualnie gdzieś mi zniknął, ale jestem pewna, że niedługo wróci do mnie mój pupilek ^^* Śmieje się cicho* Gdzie jest Sebastian ?* Wredny uśmiech* Sebastian dostał ode mnie pozwolenie na przedłużenie urlopu. Aktualnie znajduje się na jakiejś wyspie...wyspa śmierci...jakoś tak. Sam chciał tak wyjechać, więc ja się nie wtrącałam.*Wzrusza ramionami*
Ciel: *Z piwnic* To tyś go wysłała ?!
Nati-chan: *Śmiech niczym Undertacker* Ayame dla ciebie tez jest pytanie !
Ayame: Do mnie ?* Zdziwiony czyta* Czym ja jestem tak ?*Uśmiecha się* Jestem lokajem.* Uśmiechnął się* Niczym więcej* Ziewnął pokazując ostre kły*
Nati-chan: To powinno ci wystarczyć za odpowiedź....*Przełyka ślinę*
Dobra kiedy mamy urodziny tak ? Ja mam 19 sierpnia.
Tsubaki:  20 marca ! \^O^/
Kuro: 14 lutego...
Louis: 21 września ^^
Hiro: 25 grudnia ^///^
Ayame:.......
Nati-chan:....a się złożyły te daty, nie ważne.
Kiedy znów się pojawicie.
Nati-chan: Jeśli chodzi o chłopaków to oni są cały czas. Chyba, że chodzi o opowiadania to już być może wkrótce ^^
*Kłaniają się*
*Wszyscy wychodzą oprócz Nati-chan*
Nati-chan: To już wszystkie pytania. Dziękuję i namawiam do zadawania kolejnych, odpowiemy na wszystkie. Mam też nadzieję, że polubiliście chłopaków *Ścisza głos* A jeśli chodzi o włosy Tsubaki'ego to...
*Do pokoju wpada Tsubaki*
Tsubaki: Na-chan !* Łapie ją niby niechcący zatykając usta* Musimy iść ! Jest ciasto !
*Wyprowadza ją bez żadnego oporu*
*Do pokoju wchodzi Louis*
Louis: Dziękujemy za uwagę*Kłania się*

(Do zobaczenia wkrótce ^^)
P.S. Polubiłam tę stronę.

Podziękowania+ Nowi w naszym gronie ^o^

Nati-chan: Witam was !^^*lekka chrypa* Tak jestem po chorobie...
Po 1. *Zaczyna ryczeć* Jesteście wszyscy epiccy ! Dziś wchodzę na Blogger'a i co ? 6013 WYŚWIETLEŃ ! Nigdy bym się nie spodziewałam, że tyle ludzi znajdzie tego bloga i moje opowiadania. Jestem na prawdę szczęśliwa i wzruszona. Dziękuję także za komentarze, które dają mi napęd do pracy ! Dziękuję wszystkim !* Wyciera łzy*
Nie o tym jednak ! Chciałabym wam przedstawić nowych w naszym gronie. Nazywają się Tsubaki, Louis, Kuro, i Hiro * Podskakuje szczęśliwa* Mam nadzieję, że ciepło ich przyjmiecie ^^
Nie będę dawała opisu ich charakteru, gdyż... *Werble* Sami możecie się o to ich zapytać ! ^^
*Odwraca się w stronę drzwi* Wchodźcie !
*Pierwszy wbiegł Tsubaki*
Tsubaki: *Z wielkim uśmiechem macha publiczności* Ohayo wszystkim ! Jestem Tsubaki i zawsze mam w sobie mnóstwo pozytywnej energii ^^ Jestem też jednym z głównych bohaterów nowe...*Ktoś pacnął go w łeb* ITAAAAI Q.Q
Nati-chan: To miała być niespodzianka* Mruczy niezadowolona*
Tsybaki: Gomene Na-chan T.T * Tuli się*
Nati-chan: *W myślach* " Mam zdrobnione imię, a on je jeszcze zdrobnił eh...ma farta, że jest jednym z moich ulubionych postaci"* Mizia go po łebku*
Tsybaki: Mam nadzieję, że zaprzyjaźnianie się z wami wszystkimi !
*Publika szaleje*
Nati-chan: *z mikrofonem w łapce* Tsubaki to bomba energetyczna, nic nie jest w stanie go powstrzymać.
*Następnie z impetem wszedł Kuro*
Kuro: *Poirytowanym tonem* Czemu niby mam tu stać ?* Wsadza ręce do kieszeni*
Nati-chan: Bo cię o to proszę, i to ja dałam ci życie ?* Luka na niego wrednie*
Kuro: *Prycha i odwraca się przodem do publiki* Cześć, jetem Kuro, i zawsze dostaję to czego chcę.* Uśmiech* Czekam na pytanie szczególnie od ślicznych księżniczek.
*Piiiiiiiiiiiiiiisk*
Nati-chan: -.-" Kuro to zrzędliwy, uparty, i wredny idol. Często działa na nerwy, lecz...ma swoją dobrą stronę :)
*Na scenę spokojnym krokiem wszedł uśmiechnięty Louis*
 Louis: Witam was. Mam na imię Louis, i uważam, że wszyscy jesteśmy wspaniali na swój sposób.
Nati-chan: *Pod nosem* Uwielbiam gooo >//////< Louis jest jedną wielką oazą spokoju
Louis: Mam nadzieję, że od tej chwili każdy kolejny dzień będzie cudowny.
*Na salę trochę nieśmiało wszedł Hiro*

Hiro: Cześć wszystkim *Macha przyjaźnie* Jestem Hiro, i zawsze będę tu, by pomagać innym.
*Publika robi Oooooooooo*
Nati-chan: Hiro jest miły, zawsze pomocny, i trochę nieśmiały. ;)
*Nati-chan podchodzi do chłopaków i macha publice*
Nati-chan: Czekamy na wasze pytania do chłopaków. Umieszczacie je w komentarzach, a my w specjalnej notce odpowiemy na nie. Wystarczy napisać do kogo kierujecie pytanie i ...napisać pytanie, oni z chęcią na nie odpowiedzą*
*Chłopcy tulnęli się do Nati-chan*
Louis, Tsubaki, Hiro, Kuro: Do zobaczenia w następnej notce z odpowiedziami ^^ !
*Na scenę ni z gruchy, ni z pietruchy wkroczył Ciel*
Nati-chan: No i zespół mi ceremonie -.-* Wzdycha* Moment...jak ty wylazłeś z piwnicy ?!
Ciel: *Dyszy ubabrany ziemią* Zrobiłem podkop.
Nati-chan: Wiedziałam, że podłoga powinna być z betonu !
Ayame: To ja go zambiore do drugiej celi* Z uśmiechem wziął Ciel'a za za ubrania i zaczął go wyprowadzać*
Ciel: Moment ! To on już wrócił ?! A gdzie Sebastian do cholery ?! Nie ważne !*Szarpie się i patrzy na autorkę* Nikt nie polu bi tych twoich nowych osób ! Nikt nie zada pytania zobaczysz !
Nati-chan: *Macha mu* Gadaj zdrów knypie.
Ciel: Knyp...?!* I wywalono go za scenę*
Ayame: *Otrzepuje zadowolony ręce*
Nati-chan: Pytania możecie kierować też do mnie, do Ayame i do kogo zechcecie ^^ Czekamy niecierpliwie ! Czas nieograniczony.
*Wszyscy kłaniają się*
*Kurtyna opada*
*Światła gasną*
Szept: Ej a co to takiego ?
Szept: Tsubaki nie dotykaj te....
*Dźwięk zdetonowanej bomby*
Szept:...ups

czwartek, 30 stycznia 2014

Kuroshitsuji: Ciel x Alois- Lalka - 2 dzień

Nati-chan:*Nerwowo rozgląda się na boki* Pomocy...pomocy
Yuki: Co ja ci mówiłam o obijaniu się ?!* dźwięk batu*
Nati-chan: Gdzie jest Ayame do cholery T.T
*Kadr przenosi się na plażę gdzie lokaj najzwyczajniej w świecie...spędzał urlop*
Ayame: Mówiłem. Jak nie po dobroci to przemocą*Przeciąga się na leżaku*
~~~~
Gdy się obudził nie miał pojęcia czy JUŻ jest ciemno, czy JESZCZE jest ciemno. Jedyne co było pewne to, to, że jest wykończony i...rozwiązany. Nawet nie wstając niepewnie skierował dłoń w stronę swojej klatki piersiowej. A może to był koszmar ? Jego nadzieja roztrzaskała się na drobne kawałki gdy jego palce napotkały zakrzepniętą krew. Z przerażeniem spojrzał na swoje palce pokryte gęstą czerwoną mazią, a później na niegdyś białą pościel. Teraz widniała na niej wielka krwista plama. Powstrzymał krzyk.
-Jesteś taki żałosny gdy się boisz.- Dopiero teraz ujrzał swego oprawce stojącego w ciemnym kącie.
Podszedł do niego powoli i usiadł obok na łóżku.
-To...to pomyłka.- Jęknął odsuwając się na drugi koniec łóżka.
Głośny śmiech rozniósł się po pokoju. Ciel najzwyczajniej w świecie go wyśmiał.
Nagle przestał i chwycił go za włosy.
-Nie masz prawa nic mówić psie, jeśli ci nie każe !-Warknął i mocno uderzył go w prawy polik.
Załkał cicho. Był tak cholernie bezsilny, taki słaby.
Gdzie jest jego matka ? Gdzie są jego przyjaciele, listonosz, sąsiad...
-Nikt ci nie przyjdzie z pomocą.- Odparł z uśmiechem.- Nawet nie mają gdzie.
Alex spojrzał na niego pytająco, na co ten tylko wskazał palcem drzwi. Zszokowany wstał nie odrywając wzroku od oprawcy, jakby nie był pewny czy zaraz się na niego nie żuci. Tak, to jego szansa.
Podbiegł do drzwi i otworzył je na oścież, przez co prawie wpadł w....przepaść.
Za drzwiami była jedynie pustka, zamiast korytarza i schodów.
-Co się dzieje ?- Głos drżał mu coraz bardziej.
-Witaj w swoim koszmarze Trancy.- Usłyszał przy uchu szept.
Właśnie tego chciał Ciel, dać mu fałszywą nadzieję na ucieczkę, by po chwili zgnieść ją bez cienia żalu a wręcz z przyjemnością.
-Gdzie oni są ?- Jęknął przerażony.
Odpowiedział mu szyderczy śmiech.
Bał się odwrócić, bał się patrzeć przed siebie. Zamknął więc oczy i policzył do dziesięciu.
8...9...10.
Gdy uchylił powieki, nadal trzymał  w dłoni klamkę, lecz zamiast przepaści ujrzał korytarz.
Mocno zszokowany postawił ostrożnie stopę na deskach. Prawdziwe.
Z uśmiechem zbiegł po schodach na dół. W całym domu unosił się cynamonowy zapach jego ulubionych naleśników. W podskokach ruszył do kuchni.
-Mama ?- Niepewnie spojrzał na odwróconą do niego tyłem kobietę.
Nawet na niego nie patrząc nadal szorowała naczynia.
-Mamo ?- Podszedł do niej i delikatnie chwycił za ramię.
Puścił je jednak gdy tylko ujrzał puste szklane błękitne oczy. Odskoczył z szeroko rozwartymi oczyma. Kawałek polika jego matki pękł i odpadł jak zrobiony z porcelany.
-Wi-taj syn-ku.- Jej głos był pusty jakby ktoś mówił to za nią.- Zro-bi-łam twoje u-lubione naleśni-ki.- Z każdym kolejnym słowem jej ciało rwało się a ze szczelin wystawało jakieś tworzywo sztuczne podobne do waty.
W sekundę uniosła się w powietrze zawieszona niczym kukiełka na cienkich nitkach.
-Boisz się ?- Zaczęła w kółko powtarzać te dwa słowa jednak coraz szybciej, i coraz bardziej się trzęsąc.
Przerażony Alex, by nie upaść przytrzymał się blatu kuchennego, nie wiedział czemu ale nie mógł odwrócić od niej wzroku. W końcu wypowiadała słowa tak szybko, że nie można było zrozumieć co mówi. Czerń zalała jej błękitne tęczówki łącznie z białkami i ściekała po jej policzkach jak łzy. Ta sama maź wypływała również z jej ust plamiąc wszystko dookoła, gdyż coraz mocniej się trzęsła.
Alex zaczął przeraźliwie krzyczeć gdy jego matka nagle rozerwała się na części ciągnięta przez sznurki w różne strony, nie było jednak krwi i wnętrzności tylko porcelana i ta dziwna wata porozrzucana wszędzie.
Opadł na kolana płacząc. Oszalał ? Oszalał ! Co się dzieję ?! Gdzie jest ?!

Witaj w swoim koszmarze.

Zewsząd ogarnął go szept, a rana na brzuchu zdawała się płonąć żywym ogniem.
Zmusił swoje miękkie nogi do ucieczki i wybiegł z kuchni. Znalazł się na korytarzy pełnym drzwi.
Drzwi za nim zatrzasnęły się z hukiem, na co zadrżał i pędem skierował się do pierwszych na korytarzu. Gdy je otworzył zobaczył tylko czerwoną maź na podłodze co od razu skłoniło go do ich zamknięcia.
Za następnymi ciągnęły się kręte kamienne schody oświetlane jedynie przez nieliczne pochodnie. Zaniepokoiła go cisza przerywana jedynie dźwiękiem kapiącej wody, ruszył jednak w dół. Ile tak szedł ? Kilka minut ? Godzinę ? Dzień ? Nie wiedział. Z nudów nawet zaczął liczyć schodki, lecz zgubił się przy 869.
Zmęczony usiadł w końcu ciężko wzdychając.

Zmęczony ?

Nim się spostrzegł schody zamieniły się w cień, a on z szybko spadał w dół. Nie wiedział co zrobić. Spanikowany patrzał w dół, aż dostrzegł tam czerwone morze. To była...jego krew wyciekająca strumieniami z ust i rany na brzuchu.

Boisz się. Boisz się. Cierp. Cierp

-DOŚĆ !- Wrzasnął dławiąc się jeszcze bardziej cieknącą czerwoną mazią.
Klika sekund potem zrobiło się ciemno.
Obudził się w swoim łóżku. Oczywiście dalej trwała noc.
-Mówiłem ci.- Odezwał się Ciel, który znudzony spoglądał na chłopaka.- Stąd nie ma ucieczki.
Ten jednak nie zwrócił na niego uwagi. Wzrok Alex'a był jak by zamglony i nieobecny. Lekko rozchylone usta powoli wciągały i wypuszczały powietrze co jako jedyne wskazywało na to, że żyje.
-Zbyt dużo wrażeń Trancy ?- Zachichotał.- Na dziś masz już spokój. Znaj mą łaskę.
Blondyn nie ruszył się ani trochę, spoglądał tylko na księżyc.
-Ty zdrajco.- Szepnął w stronę świetlistej tarczy, która niewzruszona obserwowała jego cierpienia.
Ciel z uśmiechem spoglądał na wyczerpanego psychicznie jak i fizycznie chłopaka.
-Nie martw się. To dopiero drugi dzień odkupienia twych win...
Znów to powiedział. Czyżby tak miało być już zawsze ?
Z taką myślą kłębiąca się w umyśle zasnął. Zabawne. Spać w koszmarze mając nadzieję na raj...
~~~~
Ciel: Do mnie mówisz durna babo ?! Mnie Sebastian nie obroni ? Proszę cię *Prycha rozbawiony*
Nati-chan: Ty mały gnoju miałeś umrzeć !* Pędzi w jego stronę* Jak ty się zwracasz do czytelników co ?!
Yuki: A ty gdzie ?! Do roboty !
Nati-chan: *Dusi Ciel'a* Moment !
Ciel: Khe...Khe... Gdzie Sebastian do cholery ?
*Kadr przenosi się...do tej samej plaży*
Sebastian: Wreszcie wolne co ?
Ayame: O taak.
* Leżąc do góry brzuchami stukają kieliszkami*
Sebastian: Toast za wakacje.
Ayame: I by się nie pozabijali.
Nai-chan:...No oni se chyba jaja robią -.-'

piątek, 10 stycznia 2014

Kuroshitsuji: Ciel x Alois- Lalka cz.2- 1 dzień

Yuki: Proszę państwa. Z moją niewielką pomocą Nati-chan wzięła swoje cztery zasiedziałe litery w troki i zaczęła pisać. Obiecuję, że teraz notki będą się pojawiać w krótkich odstępach czasowych.*kłania się*
Nati-chan: *Chlip* Niech ktoś mi pomoże... T.T
Yuki: * Z batem w ręku* Milcz i pisz !
UWAGA SCENY SADYSTYCZNE !!!
~~~~
-Szukasz czegoś młodzieńcze ?- Podskoczył czując na ramieniu lodowatą, chudą dłoń.
Odwrócił się gwałtownie w stronę jej właściciela.
-Nie, ja tu tylko zajrzałem i...już idę.- Przełknął ślinę wpatrując się w zasłoniętą szarą grzywką twarz.
-Ależ czemu ? Mam tu wiele ciekawych przedmiotów.- Zaśmiał się i zbliżył do chłopaka tak, że ich twarze dzieliły centymetry.- Każdy coś dla siebie znajdzie.- Odsunął się jednocześnie długim czarnym pazurem przejeżdżając po jego szyi.
Znów przełknął ślinę odwracając do strojów.
-Jego właścicielem był Earl Alois Trancy. Hrabia znany jako pająk królowej.- Powiedział właściciel układając czaszki. Chłopak miał wielką nadzieje, iż są one sztuczne.
-To był facet ?!- Prawie się zakrztusił, patrząc to na ubranie to na właściciela.
-Dokładniej 14-letni chłopczyk.- Zachichotał widząc jego minę.- Ile masz lat ?
-15.- Odpowiedział zwracając wzrok ku strojowi obok.-To też jego ?
-Nie, właściciel tego nazywał się Ciel Phantomhive. Hrabia znany jako pies królowej.
Blondyn nie zwracając już uwagi na to, która jest godzina niespiesznie wtajemniczył się w głąb sklepu.
Wśród licznych staroci unosił się kurz. Szczególnie gdy chłopak sięgnął po jedną z książek i strzepał z niej centymetrową warstwę brudu.
Przeglądając ją kątem oka dostrzegł małą lalkę z porcelany, na którą idealnie padał blask księżyca. Odłożył księgę na miejsce i powoli podszedł do pułki jak zaczarowany. Lalka przedstawiająca chłopca i była po prostu idealna. Porcelanowa skóra odpijała księżycową łunę, a równo ułożone włosy opadały na prawe oko, co najdziwniejsze lalka nie miała na sobie najmniejszej drobiny kurzu.
Delikatnie przejechał palcem po porcelanowej twarzy jakby bojąc się, że ją uszkodzi.
-Podoba ci się ?-Usłyszał przy uchu niski głos właściciela, przez co aż podskoczył.
-Ja tylko...spojrzałem.-Wykrztusił wskazując lalkę.
-Weź ją. Podobno jest w niej zaklęta dusza.-Zachichotał, zakrywając twarz szerokim rękawem.
-Kolejna straszna legenda ?-Spytał retorycznie.-Ile ?
-Za darmo.-Powiedział z tajemniczym uśmiechem, ściągając ją.- Uznaj to za prezent.- Nie czekając na słowa chłopka zapakował lalkę w czarne ozdobne pudełko i przewiązał czerwoną wstążką.
-E...dziękuję.- Odpowiedział zmieszany odbierając pudełko.
Mężczyzna w  cylindrze chciał jeszcze coś dodać lecz bicie zegara skutecznie mu przerwało.
-O cholera matka mnie rozszarpie !-Trzymając mocno pudełko wybiegł ze sklepu rzucając krótkie "Do widzenia".
Właściciel zaśmiał się patrząc na drzwi wyraźnie rozbawiony.
- Żegnaj więc drogi Hrabio.

-Alex gdzieś ty był ?!- Wskazała zdenerwowana na zegar ścienny.
-Wybacz mamo.- Wysapał zdejmując buty w pośpiechu.
Kobieta zakryła twarz dłonią pokazując tym samym swoje zirytowanie.
-Szlaban na wychodzenie z domu przez tydzień.- Powiedziała wzdychając bezsilnie.
-Ale ten tydzień jest wolny od szkoły.-Jęknął niezadowolony, patrząc na odchodzącą rodzicielkę oczami zbitego psa.
-Wiem.- Uśmiechnęła się wrednie, i zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
Mrucząc pod nosem wyciągnął spod bluzy pudełko, nie chciał by matka zadawała mu dziwne pytania typu "Co to jest ?" czy "Skąd to masz ?".
Mało zadowolony wbiegł po schodach do swojego pokoju, i trzasnął drzwiami.
-Kurwa.- Przeklną cicho i razem z pudełkiem runął na łóżko.
Czuł nieopisaną irytację, tak długo czekał na ten wolny tydzień a tu szlaban (Wałek trza było patrzeć na zegarek ^^ dop. aut.) Zaciskając mocno zęby rozwiązał kokardę i wyciągnął chłopca z pudełka. Złość jakby z niego uleciała gdy spojrzał na porcelanową istotkę, wręcz zastąpiła ją radość więc z uśmiechem postawił ją na szafce przy łóżku. Poczuł nagle efekt imprezy, więc nawet się nie rozbierając zasnął.
-Alois.- Jakiś cicho głosik ściągał go z krainy sennych marzeń.- Alois.
Uchylił delikatnie powieki, lecz gdy poczuł zimny podmuch na torsie wręcz poderwał się...a raczej próbował.
-Co jest kurwa ?!- Syknął przerażony stwierdzając, iż leży przywiązany rękami i nogami do łóżka...nagi.
-Widzę, iż wreszcie się zbudziłeś...Hrabio Earl Alois Trancy.- Chłopak zaniemówił.
Z cienia wyszedł chłopiec wyglądający identycznie jak jego lalka...
Od razu spojrzał na półkę lecz po porcelanowej istocie nie było śladu.
-Boisz się teraz ?- Kpiący śmiech wypełnił pokój.- To nawet nie jest początek.
-Jak...jak ?-Powtarzał drżącym głosem, trzęsąc się za każdym stawianym krokiem. Nie miał pojęcia czemu aż tak się bał.
-To proste. Zemsta.- Warknął rzucając się na wierzgającego blondyna.
Usiadł wygodnie na jego biodrach. Alex krzyknął przeraźliwie w nadziei, że usłyszy go jego matka, lecz po dłuższej chwili nikt nie przychodził.
-Na próżno rozrywasz swe gardło Trancy.- Syknął powoli zbliżając wargi do jego ucha.- Zadam ci katusze, jakich nigdy w życiu nie doznałeś.- Szepnął owiewając jego ucho gorącym oddechem.- Będziesz wyć błagając o litość, jęczał wzywając pomoc, krzyczał modląc się. Nic ci nie pomoże.- Odsunął się chwytając blondyna za brodę.- To ja tu jestem panem.- Warknął groźne i wpił się agresywnie w jego usta.
Alex jakby stracił zdrowy rozsądek i przestał myśleć logicznie. Nie wiedział czy to sen czy nie, i nie obchodziło go to, chciał się tylko obudzić.
Błękitnooki w tym czasie wyciągnął zza siebie sztylet i nie bawiąc się z nim przejechał ostrzem po delikatnej skórze robiąc głęboką ranę po lewej stronie żeber.
Ból przeszył blondyna a krew wypływająca z rany sprawiała, że robiło mu się słabo.
-Nie myśl nawet, że się wykrwawisz. Wszystko jest zaplanowane.- Wymruczał wciskając palce w ranę.
Krzyk bólu ponownie wypełnił cały dom, a chwile potem i ciężki oddech. Czuł każdą nową, leniwie spływającą po jego ciele strużkę krwi.
-Myślisz, że TO boli ? Ty jeszcze nie wiesz co to ból.- Zaśmiał się gwałtownie wyciągając palce rany.
Alex wzniósł wzrok ku sufitowi, jakby tam znajdowała się droga ucieczki. Szybko jednak jego myśli zajęły ponowne tortury.
Młodszy ponownie chwycił nóż i starannym ruchem, literka po literce wyciął na klatce piersiowej blondyna napis. Rozcinał jego skórę bardzo wolno chcąc zadać mu dodatkowy ból.
-Czemu ?- Wyłkał czując, że drugi poprawia napis zawijasami i podkreśleniami.
Wciągnięty w swoje zajęcie nawet na niego nie spojrzał, był bardzo skupiony. Alex za to prawie tracił przytomność, za co został ukarany siarczystym ciosem w twarz.
-Nie warz się tracić przytomności.- Zagroził patrząc mu w oczy.
Chwile potem sięgnął po lusterko stojące na szafce nocnej i nakierował je tak, by blondyn mógł zobaczyć napis. Zawiłe piękne pismo układało się w słowo "Ciel", a nieustannie płynąca szkarłatna posoka oświetlana dodatkowo przez blask księżyca dawała cudny efekt czerwonego atramentu.
-Ciel.- Wyszeptał patrząc na niego na wpół otwartymi oczyma.
-Tak, to moje imię. Od dziś należysz do mnie.- Odparł wbijając paznokcie w świeże rany.
Blondyn poczuł się jak podpisana rzecz. Jak zabawka bez praw. Jak...lalka.
-Nie martw się Alois to dopiero pierwszy dzień odkupienia twych win.- Wypowiedział  uśmiechając się tajemniczo, nim drugi stracił przytomność...
~~~~
Nie martwcie się to dopiero początek ^^
Nazwijmy to opo hm....... "7 DNI ODKUPIENIA"
Co wy na to ? :3