piątek, 31 maja 2013

Przeprosiny+ Prośba

*Autorka wpada jak burza do pomieszczenia wyglądającego jak plan filmowy*
Nati-chan: O matko.*Dyszy ciężko i nerwowo spogląda na zegarek* Znowu spóźniona.* Ciężko opada na krzesło reżyserskie*
*Odchrząkuje*
Nati-chan: A więc moi drodzy czytelnicy
*dźwięk świerszczy*
Nati-chan: No tak....*kropla zakłopotania spłynęła jej po skroni* Chciałabym strasznie przeprosić za brak notki.* Ktoś rzucił w nią kulka z papieru. Rozwinęła ją. Wielkimi literami było na niej napisane "LEŃ"*
Nati-chan: Nieprawda ! To nie dlatego !*Rwie kartkę* Po prostu nie mam pomysłu na paring i z jakiego anime ogólnie wziąć ten paring. A ta banda obiboków mi w ogóle nie pomaga !*Wnerwiona patrzy na postanie z różnych anime*
*Słychać płacz*
Nati-chan: Które się rozryczało ?*Rozgląda się*
*Podbiegł do niej Honey z Ouran HighSchool Host Club*
Honey: *Nadal łkając* Na mnie też jesteś zła ?
Nati-chan: *Wzdycha* Nie Honey na ciebie nie* Głaszcze blondynka po głowie* Mam za miękkie serce.
Ciel: A czemu tak właściwie to ja zawsze jestem w tych opowiadaniach ?*Widać że nie jest tym faktem zbyt zadowolony*
Nati-chan: *Zaczyna się denerwować* Bo jesteś głównym bohaterem Kuroshitsuji ! I nie pyskuj bo w następnym cię uśmiercę !
Ciel: *Mu też zaczęły puszczać nerwy* To nie znaczy że masz ze mnie robić jakiegoś uke !*Drze się na Bogu ducha winną autorkę*
Nati-chan: Ty się na mnie wydzierasz ?! Ty się na mnie wydzierasz ?!* Łapie go za ucho i prowadzi do kąta* Będziesz tu stał aż przemyślisz swoje zachowanie ! Bachorze jeden ty !*Siada z powrotem na swoim miejscu, kompletnie wyprowadzona z równowagi*
Sebastian: Pani....
Nati-chan: *Nawet nie dała mu skończyć*A spróbuj mu pomóc !
*Demon widząc pioruny ciskające z jej oczu odwrócił się i udał że nie widział całej sytuacji*
Ayame: Pani ?(Wyjaśnienie: Ayame to mój wymyślony demon-lokaj. No co ? To mój blog będę sobie zmyślać ile chcę !)
Nati-chan: Słucham cię Ayame* Ma serca w oczach*
Ayame: * uśmiechnął się* Może spytasz czytelników czego sobie życzą ?
Nati-chan: *Zgasza się* Em...jak ja mogłam na to nie wpaść* Facepalm*
Ayame: *Podając jej herbatę* To ma panienka szansę ich spytać.
Nati-chan: *Odchrząkuje*  A więc czytelnicy !
*Na sali jest zaledwie garstka osób*
Nati-chan: *Śmieję się nerwowo i drapie w tył głowy* Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście nawet raz podali mi paring i anime z którego on pochodzi. Jeśli macie jakieś życzenia walcie jak w dym*Kłania się* Z góry dzięki !
Ayame: Jestem dumny z panienki.
Nati-chan: *Rumieni się i ucieka zakłopotana* Nie umiem mówić do publiki !
Ciel: *Nadal stojąc w kącie* Też mi publika. I tak nikt tego nie czyta.
*Słychać wybuch*
Nari-chan: KTO PODŁOŻYŁ BOMBĘ W KORYTARZU ???????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
*Al z Fullmetal Alchemist patrzy w stronę czytelników*
Al: Dzieci nie róbcie tego w domu.
KONIEC. :)

piątek, 17 maja 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Alois (One-shot)- Na zawsze mój.


Ciel powoli otworzył oczy, a to co zobaczył sprawiło że serce podskoczyło mu do gardła. Jego nogi jak i ręce, były przywiązane do łóżka. Za to nad nim wisiał nikt inny jak Alois Trancy, z zadowolonym uśmiechem.
-Wreszcie się obudziłeś Ciel.
Błękitnooki syknął wściekły, i zażenowany całą sytuacją.
-Czego ode mnie chcesz Hrabio Alois'ie Trancy ?-Wy warczał przez zaciśnięte zęby.
-Czego chcę ?-Zachichotał.- Chcę ideału.- Szepnął pochylając się.
-Nie mam czegoś takiego.
Alois wybuchł typowym dla siebie dziecięcym śmiechem.
-Jeszcze nie zrozumiałeś ? Hrabio Ciel Phantomhive.- Ciemnowłosy spojrzał na niego wyczekująco.
Blondyn znów się zaśmiał lecz po chwili gwałtownie przestał. Uśmiechnął się wrednie, pochylając się jeszcze bardzie w jego stronę. Przytknął usta do jego ucha.
-Chcę ciebie Ciel.- Wyszeptał zwodniczo.
Nim błękitnooki zdążył zareagować leżał już w samej koszuli pod blondynem, który sam pozbył się ubrania. 
-I co Alois ? Będziesz mnie miał i co dalej ?- Ten zachichotał.
-Będę cię trzymał w zamknięciu już na zawsze.- Odsunął się od niego, i pogładził jego polik. Delikatnie odwiązał opaskę Ciela, i odrzucił ją na bok, przy okazji odgarniając grzywkę ciemnowłosego. Z dziwnym uwielbieniem wpatrywał się w lewe oko Hrabiego.
-Idealny błękit.-Szepnął jakby do siebie, z delikatnym uśmiechem.
Przejechał dłońmi po klatce piersiowej Ciela, po chwili wyciągnął mały zdobiony nożyk ze srebra . Przez chwilę wodził ostrzem  od szyi do pasa chłopaka, by nagle gwałtownym ruchem rozciąć nim jego koszulę.
-Idealne ciało.-Szepnął znów, i przejechał językiem po torsie Hrabiego.
Odsunął się i wysunął język, zagryzł go aż zaczęła z niego kapać krew. Czerwone krople rozbijały się o brzuch Ciela, który nawet nie drgnął czując wilgoć.
Alois gwałtownie wpił się w jego usta , a ten czując smak krwi skrzywił się i jęknął gdy Trancy wtargnął językiem do jego ust. Krew blondyna sączyła się nieustannie, mieszając tym samym ze śliną chłopców, która zabarwiła się na czerwono.
Gdy pająk oderwał się od ciemnowłosego, zlizał strużkę czerwonej posoki z jego brody. Usta obu były przepełnione krwią, lecz żaden nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Alois zaczął wodzić językiem po bladym ciele Ciela tworząc na nim tym samym rozmaite czerwone wzory. Hrabia zaciskał mocno zęby, oraz powieki czując, że gniew zaraz go rozerwie. Ponowił próbę wyrwania się.
-Czemu ?- Otworzył oczy gdy usłyszał płaczliwy, drżący głos blondyna.
Alois wisiał nad nim.
-Czemu nie mogę cię mieć !?-Łzy pająka rozbijały się o polik ciemnowłosego.-Czemu nie mogę mieć tego czego pragnę ?! Czemu ?!
-Nie można mieć wszystkiego Trancy.- Odpowiedział mu z kamiennym wyrazem twarzy.
Alois zacisnął zęby,i wbił paznokcie w pościel.
-Będę cię mieć.-Wysyczał.- Będę !
Wszedł gwałtownie w Ciela, bez żadnego przygotowania. Błękitnooki wydał z siebie wrzask przepełniony bólem, i choć starał się za wszelką cenę powstrzymać łzy wpływające mu do oczu, to jedna zdradliwa łza wymknęła się spod jego powieki.
-Nie płacz Ciel.-Alois uśmiechnął się psychopatyczne.-Teraz jesteśmy jednym. Czy to nie wspaniałe ?
Zaczął się w nim mocno poruszać. Krew która wyciekła z poranionego wejścia ciemnowłosego sprawiła że ból był lżejszy, ale i tak nie do zniesienia.
Po kilku następnych pchnięciach Alois doszedł, a Ciel stracił przytomność. Blondyn wyszedł z niego, i usiadł opierając się o nagłówek łózka. Zabrał z szafki nożyk, by rozciąć liny na nogach i rękach błękitnookiego. Delikatnie ułożył głowę nieprzytomnego Ciela na swoich kolanach.
-Mój.- Wyszeptał gładząc go po włosach.-Cały mój.-Uśmiechnął się.
Nożyk który nadal trzymał w dłoni przyłożył do szyi ciemnowłosego.
-Nie martw się Ciel.- Jego uśmiech wyraźnie się poszerzył.-Będziesz mój na zawsze ! Na wieki !
Na śnieżnobiałej pościeli pojawiła się czerwona smuga.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za wszelkie literówki itp. ale piszę to na szybko . Pozdro Nati-chan. :)

środa, 8 maja 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Sebastian (One-shot)- Przy mnie na zawsze.



Stało się. Życzenie Ciela miało się zaraz spełnić. Patrzył właśnie na ostatnią osobę zamieszaną w śmierć jego rodziców. Wiał delikatny wiatr, a oni byli na wielkiej łące na skraju lasu. Drobny chłopiec z opaską na prawym oku, a tuż przy nim jego wierny lokaj. Za to trochę dalej od nich mężczyzna, na którego twarzy malowało się przerażenie. Noc, która ich otaczała była dość chłodna, a księżyc który świecił tej nocy wyjątkowo jasno, dawał złudzenie, że oświetla tylko to miejsce, na którym zaraz miała dopełnić się zemsta. Ciel spojrzał na Sebastiana.
-Sebastian mereda !- Zerwał opaskę, a wiatr odgarnął jego włosy ukazując pentagram na prawym oku, jego twarz zmieniła wyraz na wściekłość, szczelnie pokrywającą się z nienawiścią gdy spojrzał na mężczyznę przed nim .-Zabij go !
Sługa uśmiechnął się, a jego oczy zaiskrzyły się szkarłatem. Kłaniając się wypowiedział dobrze znane chłopcu słowa...
-Yes, my lord.-Nadal się uśmiechając, podszedł do mężczyzny i złapawszy go za szyję, podniósł.
-Błagam, nie rób tego.-Dusząc się wypowiedział swoje ostatnie słowa zanim Sebastian złamał mu kark, nie zdążył nawet krzyknąć z bólu. Jego ciało zostało brutalnie rzucone na ziemię. Demon odwrócił się, i podszedł do swojego pana. Przyklęk na jedno kolano.
-Już czas paniczu.- Wstał, i delikatnie położył dłoń na jego głowie, Ciel stracił przytomność. Demon wziął go na ręce, by zaprowadzić go do miejsca w którym wszystko miało się skończyć.

Ciel obudził się, a gdy otworzył oczy dotarło do niego że znajduję się na łodzi. Spojrzał w górę, nad nim stał jego lokaj z wiosłem w dłoni.
-Dokąd płyniemy ?-Podniósł się na rękach, i dotknął swojego prawego oka. Znów przykrywała je opaska.
-Na wyspę śmierci paniczu.-Odparł spokojnie. Chłopca pierwszy raz od dawna ogarnęło uczucie strachu, i niepokoju. Już się nawet nie odzywał.

-To tutaj ?-Spytał rozglądając się po ruinie jakiegoś budynku, na środku stała kamienna ławka.
-Tak.- Jego głos jak zwykle był przepełniony spokojem, nie wyrażał żadnych zbędnych emocji.
-Dobrze więc.-Usiadł na wspomnianej wcześniej ławce, i z dumą wymalowaną na twarzy zamknął oczy.
-Boisz się paniczu ?-Podszedł do niego, i ukląkł, nie spuszczając wzroku z twarzy swego pana.
-Oczywiście że nie, wiedziałem od początku jaka jest cena.-Skłamał, bał się. Bał się śmierci która zaraz miała wyjść mu na spotkanie. Sebastian dotknął delikatnie jego polika, po czym przejechał dłonią do góry, i wsunął ją pod opaskę, dzięki czemu zgrabnym ruchem ją zdjął.
-Sebastianie...
-Tak panie ?
-Będzie bolało ?- Delikatnie uchylił powieki, by spojrzeć na lokaja.
-Tylko trochę, zamknij oczy.- Posłusznie je zamknął.
Demon oblizał usta, a jego oczy znów zmieniły kolor. Gdy już miał złożyć pocałunek śmierci na drobnych ustach chłopca, coś ukłuło go w klatce piersiowej. Otworzył szeroko oczy. To nie możliwe. Czyżby demon miał coś na wzór serca ? A nawet jeśli to, dlaczego boli go w takiej chwili ? Spojrzał na twarz Ciela, który z niepokojem czekał na Ten moment. Sebastian nie wiedział co miał zrobić, w jednej chwili wróciły do niego wszystkie wspomnienia. Gdy co rano go budził, każdą rozwiązaną sprawę, i to jak co rano, i wieczór go ubierał. Każdy cal jego młodego, drobnego ciała. Nie, nie mógł tego zrobić. Nie mógł go zabić, on...on go kochał. To co wiązało go z tym chłopcem przez tyle czasu, nie było zwykła wiernością wymuszona przez pakt .To była miłość.
-Otwórz oczy paniczu.-Jego głos był spokojny.
Ciel zamrugał kilka razy, a Sebastian znów mógł zobaczyć te piękne oczy, przepełnione niezwykłą głębia błękitu, i skalane jednocześnie pentagramem nadającym prawemu oku odcień fioletu.
-To już ? Ale ja żyję.- Stwierdził patrząc, to na swoje ręce, to na lokaja.
-Tak.- Demon tępo patrzył, na szyję chłopca.
-Dlaczego ?
-Paniczu, pozwól mi już na zawsze być przy tobie.- Objął swymi rękoma, drżące dłonie chłopca.
-Co ? O czym ty mówisz ?-Jego oczy gwałtownie się rozszerzyły.
-Chcę cię chronić panie. Już na zawsze, ponieważ zrozumiałem coś bardzo ważnego.
-Co ?
-Że cię kocham paniczu.-Ciel nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał, tak bardzo chciał do od niego usłyszeć, usłyszeć że go kocha. Uśmiechnął się szczerze a z jego oczu popłynęły łzy szczęścia. Pochylił się w stronę swojego sługi, i złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Gdy się odsunął, wstał .
-Sebastian mereda ! Masz być przy mnie już na zawsze. rozumiesz ?-Lokaj uśmiechnął się i pochylił głowę.
-Yes, my lord.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I znów zachęcam do krytyki, oceniania, oraz przepraszam za interpunkcję, literówki itp. Pragnę także podziękować Kyoko Kimyo'nie za szczerą ocenę pierwszego posta, która mi pomogła ^^.Nati-chan.

poniedziałek, 6 maja 2013

Kuroshitsuji: Ciel x Alois (One-shot)- Pierwszy, ostatni pocałunek.


-Panie.- Pokojówka z beznamiętnym wyrazem twarzy patrzyła na ledwo trzymającego się na nogach blondyna. Z jego zabandażowanej razy sączyła się krew.
Dysząc ciężko powalił Hannę na ziemię.
-Zabierz...mnie...do...Ciela Phantomhive.- Słowa ledwo przechodziły mu przez gardło, a łzy które chwile później ściekały mu po twarzy nie ułatwiały mu tego.
-Zabierz...mnie...do niego.- Hanna nie zwróciła uwagi na słone krople skapujące ma jej twarz. Wstała, i pomogła swojemu umierającemu panu dojść do powozu.

Z daleka słychać było odgłosy zawzięcie toczącej się walki między demonem, a czerwonowłosym Bogiem śmierci, lecz Alois w tej chwili miał gdzieś co stanie się z jego służącą. Sam walczył teraz o każdy następny oddech, czołgając się przy tym po ziemi zostawiał za sobą krwawą ścieżkę.
Gdy udało mu się w końcu doczołgać do sporej wielkości starego drzewa, oparł się o nie, i przycisnął mocno rękę do wciąż krwawiącej rany.
-Nie, nie chcę tak umrzeć.- Wyłkał rozpaczliwe.- Nie chcę !-Zacisnął mocno zęby, próbując nie myśleć o okrutnym bólu.

Cielu Phantomhive...

Uśmiechnął się delikatnie, gdy obraz błękitnookiego pojawił się w jego umyśle.

Pokaż mi je.
Te oczy pełne nienawiści.
Te oczy o idealnym odcieniu błękitu.

-A więc to już koniec.
Blondyn podniósł głowę tak szybko jak mógł, z szokiem wyrytym na twarzy. Przed nim stał Ciel z triumfem w oczach, i kpiącym uśmiechem na ustach.

Idealny odcień błękitu...

-Chciałeś do mnie przybyć, racja ?- Podszedł do niego, i przyklęk jakieś dwa metru przed nim.

Ciel...

-Czemu ?-Jego uśmiech wyraźnie się poszerzył.- Czyżbyś chciał zrobić mi tę przyjemność, i skonać na mych oczach ?
-Ja...- Nie zdążył dokończyć, gdyż z jego ust wylała się krew powodując nagły atak kaszlu. Podjął próbę wstania, lecz mocno przecenił swoje siły, i przewrócił się tak, że jego głowa spoczęła na kolanach młodego Hrabi.
-Hmm ?- Ciel z wyższością spojrzał na pająka, którego serce z każdą sekundą zwalniało.
-Rozumiem.-Zachichotał.- Chciałeś po prostu umrzeć przy mnie, racja ?
Pająk gwałtownie otworzył oczy, i ledwo odwrócił twarz jego stronę.

Czyżbyś był pierwszą osobą, która potrafi czytać w moich oczach ?

Ciemnowłosy lewą dłonią odgarnął blond kosmyki z twarzy Aloisa, przy okazji rozmazując krew na jego poliku. Przed oczami Tran'ciego mignął rodowy pierścień Ciela. Uśmiechnął się w swój dziecięcy sposób.
-Kocham cię. Cielu Phantomhive.- Powiedział typowym dla siebie niskim głosem .
Po tych słowach Ciel prychnął, lecz nie było w tym krzty pogardy czy kpiny.
-Wiem.- Jego oczy przybrały łagodny wyraz, a uśmiech  stał się ciepły. Był w tej chwili tak podobny do swojej matki.
Alois zaśmiał się, co przerwał mu gwałtowny nawrót kaszlu, tym razem o wiele silniejszy.
-Żegnaj. Hrabio Aloisie Trancy.
Te słowa pająk usłyszał już jak przez mgłę, wszystko się oddaliło, kaszel ustał, a on sam powoli zamknął oczy nawet uśmiech zszedł z jego twarzy. Dłoń którą dotąd starał  się zmniejszyć krwawienie upadła z głuchym dźwiękiem w kałuże krwi.
Ciel delikatnie przejechał wierzchem dłoni po poliku blondyna, jego ciało powoli traciło ciepło. Pochylił się nad jego martwym ciałem, i złożył na bladych wargach pierwszy, a zarazem ostatni pocałunek.
Zdjął z jego palca pierścień, na którym rubin mienił się jakby zamknięto w nim czyjąś duszę. Schował go do kieszeni, opierając się o swoją laskę wstał, i spojrzał ostatni raz na blondyna by po chwili odejść zostawiając zakrwawione ciało Aloisa jego demonowi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chętnie przyjmę wszelką krytykę :) Piszcie czy się podoba, czy nie. Przepraszam też za interpunkcję i ewentualne literówki. Nati-chan .